Johny | 31 sierpnia 2017 czech hala gąsienicowa kokowski łańcuchówka tatry

20 dróg w Tatrach z okazji 20 lecia SAKWY

20 dróg, 22h5min, 4000m przewyższeń (3000m wspinania, 1000m podejść), przewodnikowe  45,5h wspinania (bez podejść) i ok. 100 wyciągów

lista dróg
Lista zrobionych dróg wraz z czasami przejść, długością dróg. Niektóre informacje są orientacyjne.

4.30, 25.08.2017 – ciemna bezksiężycowa noc, siąpi deszcz. Przybijamy sobie z Michałem piątkę po pokonaniu ostatnich skalnych trudności na Południowym Filarze Koziego Wierchu. 20 droga w non stopie zrobiona!

Skąd pomysł?

W 2017 roku SAKWA obchodzi 20 lecie istnienia. Na 15 lecie SAKWY całym klubem zdobywaliśmy 15 najwyższych szczytów Tatr. Logiczne byłoby zdobycie w tym roku 20 szczytów ale czuję, że to znacznie poniżej naszych możliwości (później Marcin zorganizował zdobywanie 20 szczytów w jeden dzień – gdyby nie słabe warunki pogodowe to prawdopodobnie by się udało). A może by tak zrobić 20 dróg w jedną dobę? Od razu podekscytowany zwierzam się z pomysłu Michałowi, którego nie trzeba długo przekonywać. Dopiero potem zaczynamy przygotowywać listę dróg i podliczać czasy przejścia i podejścia. Konsultujemy je z Miłoszem Jodłowskim. Miny nam powoli rzedną..

Przygotowanie

Dochodzimy do wniosku, że trzeba spróbować. Jeżeli jesteś pewny, że zrealizujesz swój pomysł, to oznacza to, że nie jest zbyt ambitny. W czerwcu robimy akcję rozpoznawczą. Przechodzimy na żywca Żebro Czecha i Grań Fajek. Potem na lotnej Setkę w 25 minut i dalej granią na Mylną. Potem zabieramy się za Patrzykonta ale nie trafiliśmy we właściwe miejsce i na lotnej robimy mokre VI miejsce zanim docieramy do właściwej drogi. Potem jeszcze Byczkowski i po 8h wspinania i 6 drogach kończymy. Czas nie jest rewelacyjny ale daje nam nadzieję na zrealizowanie naszego planu. Kilka dni później Michał przechodzi jeszcze Południowy Filar Koziego Wierchu. To była ostatnia niewiadoma naszej łańcuchówki – jesteśmy gotowi.

Utracone nadzieje

Planowaliśmy wspinać się przy jak najdłuższym dniu – zacząć wieczorem, tak żeby największe zmęczenie przypadło na koniec następnego dnia. W lipcu mieliśmy jednak tylko 8 dni wspólnego czasu wolnego a pogoda nie dopisała. Gdy wyjeżdżaliśmy w Alpy nie liczyliśmy, że dostaniemy jeszcze szansę na realizację naszego pomysłu.

Akcja

23.08.2017 – wyjeżdżamy popołudniu z Krakowa. Zdecydowaliśmy się na wyjazd szybko. Michał jeszcze tego samego dnia ciężko pracował pomagając rodzicom. Decydujemy się zacząć z rana, żeby odpocząć po podejściu i kończyć w nocy – odwrotnie niż planowaliśmy. W Betlejemce spotykamy Janka Kuczerę. Wraz z innymi instruktorami wkręca się w nasz pomysł ale szybko studzi emocje. Przez kilka dni lało i ściany są mokre. Nie daje nam dużych szans i radzi wybrać się w skałki;)

24.08.2017 – wstajemy o 4. O 6.25 na spokojnie podchodzimy pod Żebro Czecha. Jest wilgotno i zimno. Asekurujemy się i nie wspinamy się szybko. Jednak zbiegnięcie pod Środkowe Żeberko zajmuje znacznie mniej czasu niż ostatnio. Robimy je na żywca w 9 minut i błyskawicznie pojawiamy się pod plecakami z powrotem jednak widok odlatującego od nich wielkiego czarnego kruka budzi nasze zaniepokojenie. Na miejscu widzimy walające się po ziemi resztki kabanosów i bułek.. Na szczęście drań nie zdążył ukraść wszystkiego. Zastanawiamy się czy starczy nam jedzenia na całą akcję. Gdy docieramy pod Setkę przecieramy oczy ze zdumienia. Pod ścianą zgromadziło się koło 10 osób. Wszyscy czekają na swoją kolejkę. Na szczęście zostajemy przepuszczeni. O 11 zrobiliśmy już 7 dróg. Zachodnia Kościelca okazała się suchutka i sprawnie uporaliśmy się z zaplanowanymi drogami. O godzinie 17 po 11h wspinania mieliśmy za sobą 14 dróg. O 19 stanęliśmy na wierzchołku Świnicy po pokonaniu północnego Filara. Na szczycie spotkaliśmy Karola Nienartowicza – dzięki za zdjęcia! Z wyjątkiem dwóch zjazdów z Niebieskiej Turni przechodzimy grań Świnicy na żywca. Na Zawratowej Turni włączamy czołówki. Od tego momentu tempo spada nam dramatycznie. Każdy krok pod Zamarłą Turnię jest cierpieniem. Pod ścianą zjawiamy się koło 21 i oczywiście jesteśmy tam zupełnie sami. Zaczynamy od Motyki. Teraz nawet V drogi wydają się trudne.  Potem szukamy linii zjazdów od Prawych Wrześniaków. Na szczęście się udaje. Potem idziemy na Lewych Wrześniaków. Nie mamy topo drogi i nigdy jej nie robiliśmy. W świetle czołówek nie jesteśmy do końca pewni czy idziemy właściwą drogą ale udaje się ją skończyć i zjechać jakąś linią zjazdów po lewej. Trawers na rękach z Festiwalu Granitu też już nie jest łatwy o tej porze ale siłą woli stajemy na szczycie i ponownie zjeżdżamy na dół. Został już tylko Południowy Filar Koziego Wierchu..

Około godziny 7, po 26h akcji górskiej docieramy do Betlejemki.