Szanta Topłowca
Autor:
Nazywali go Topłowiec
Bo w swej ręce miał czekany
Na każdym stoku kosówka
I na każdej założyłby stany
Pochodzi z majoneziarni
Robi drogi sześć i trochę
A swoją tatrzańską wiedze
Udostępnia wam za darmochę
Prezesie parchatej kosówki
W potrzebie pozna cię każdy luj
Dobrze, że czuwasz w toprówce
Potrzebna pomoc i chuj
Nigdy się nie lękał biedy
Nie przejmował się co jutro
A wszystkie swe ruchomości
Nosił na plecach jak futro
Rozpijał młodych Sakwiarzy
Zimą i latem, okrągły rok
Teraz jak nieraz przyjedzie
Strumieniem leje się Stock
Prezesie parchatej kosówki
W potrzebie pozna cię każdy luj
Dobrze, że czuwasz w toprówce
Potrzebna pomoc i chuj
Kiedy wreszcie skończył studia
I do ręki wziął swój czekan
Wszyscy odetchnęli
Bał się go każdy dziekan
Wyjechał na Podhale
Przez oscypki wpadł w kłopoty
Forsę z polowań na niedźwiedzie
Przehulał na wódkę i śledzie
Prezesie parchatej kosówki
W potrzebie pozna cię każdy luj
Dobrze, że czuwasz w toprówce
Potrzebna pomoc i chuj
Jeśli kiedyś go zobaczysz
Na rowerze jak pedałuje
To powiedz mu, że na Sakwie
Czekają na niego luje
I kiedy opuszcza toprówkę
Żeby Ci uratować dupę
Wszyscy Sakwowicze
Piją za niego … zupę
Prezesie parchatej kosówki
W potrzebie pozna cię każdy luj
Dobrze, że czuwasz w toprówce
Potrzebna pomoc i chuj
Kiedy skończył lat trzydzieści,
I pogorszył się metabolizm,
Porzucił wszystkie wartości,
I popadł w pracoholizm.
Pracował na dwa etaty,
Mając góry pod swym nosem,
A najsmutniejsze jest że,
Pogodził się ze swym losem
Prezesie parchatej kosówki
W potrzebie pozna cię każdy luj
Dobrze, że czuwasz w toprówce
Potrzebna pomoc i chuj