Michał Nowicki | 8 kwietnia 2021

Sezon zimowy 2019/2020

Krótkie lekko (mocno) przeterminowane podsumowanie sezonu 2019/2020

Obóz zimowy GM w Dolinie Kieżmarskiej

W dniach 9-15.12.2019 w Dolinie Kieżmarskiej odbyło się zgrupowanie Kadry Narodowej PZA w którym licznie brali udział członkowie Sakwy. Mimo nie najlepszych warunków podczas zgrupowania padło wiele przejść.

Przejścia podczas zgrupowania w dolinie Kieżmarskiej (co najmniej jedna osoba z SAKWY w zespole):

Mały Kieżmarski Szczyt: Filar Grosza, III-IV:

  • Damian Granowski, Tomek Olszewski, Bartek Raczyk
  • Piotr Tomala, Krzysztof Stasiak, Marcin Gromczakiewicz
  • Dominik Cyran, Bartek Ziemski, Łukasz Stempek
  • Łukasz Depta, Ilona Podlecka, Oswald Rodrigo-Pereira
  • Janusz Ryszewski, Mikołaj Dzięciołowski, Paweł Witkowski
  • Paweł Bańczyk, Gabryś Korbiel
  • (solo, 1:32) Wadim Jabłoński

Mały Kieżmarski Szczyt:

Bocek-Šadek + Hrana Weberovky + Szczepańscy, V:

  • Kacper Kłoda, Jacek Czech Jr.

Wielka Złota Kazalnica: Elegancia M7+ (VI+ A1):

  • Wadim Jabłoński, Mariusz Federowicz (2x AF)

Złota Baszta: Hrana Weberovky, V:

  • Wadim Jabłoński, Krzysztof Królas

Masyw Kopy Kieżmarskiej:

Pol’skiý kut, IV+:

  • Damian Granowski, Tomek Olszewski, Bartek Raczyk
  • (wariant) Jacek Czech Jr, Gabryś Korbiel, Mariusz Hatala
  • (z wyjściem na szczyt Kopy) Bartek Ziemski, Dominik Cyran, Tomek Rodzynkiewicz

Rambo, V+:

  • Kacper Kłoda, Adam Bielecki, Jacek Czech Jr.
  • Krzysztof Królas, Mariusz Hatala

Orłowski, IV:

  • Łukasz Depta, Ilona Podlecka, Oswald Rodrigo-Pereira
  • Janusz Ryszewski, Mikołaj Dzięciołowski, Paweł Witkowski
  • (dół)Bartek Ziemski, Dominik Cyran, Paweł Witkowski
  • (dół) Jan Kuczera, Tomek Olszewski
  • (dół) Mariusz Hatala, Paweł Bańczyk, Dominika Trojanowska

Čary, M5:

  • Bartek Ziemski, Dominik Cyran, Łukasz Stempek
  • Krzysztof Królas, Łukasz Kołodziej

Cesta cez ihlu, V+:

  • Łukasz Stempek, Czarek Chełkowski

No a čo, V:

  • Mariusz Lange, Łukasz Kołodziej, Jędrek Górnikowski
  • Gabryś Korbiel, Marcin Gromczakiewicz

Pol’ská cesta, V:

  • Artur Małek, Paweł Bańczyk
  • Piotr Tomala, Krzysztof Stasiak, Marcin Gromczakiewicz

Koncert sa nekonal, IV+:

  • Kacper Kłoda, Adam Bielecki, Paweł Dunaj
  • Paweł Bańczyk, Mariusz Hatala, Dominika Trojanowska
  • Piotr Tomala, Krzysztof Stasiak, Marcin Gromczakiewicz
  • Kacper Kłoda, Adam Bielecki, Paweł Dunaj

Lewy Y, V:

  • Mariusz Hatala, Gabryś Korbiel, Dominika Trojanowska

Nas nedobegat’, M5:

  • Krzysztof Królas, Tomek Rodzynkiewicz, Adam Bielecki

Psotka – Varga, IV:

  • Kuba Siwiński, Łukasz Stempek

Rebel, M5:

  • Jan Kuczera, Tomek Olszewski
  • Michał Nowicki, Tomek Rodzynkiewicz

Veličova cesta, V+:

  • Wadim Jabłoński, Damian Granowski, Mariusz Federowicz

Przejścia w Tatrach

Podczas sezonu padło wiele znakomitych przejść na szczególną uwagę zasługuje wizjonerska łańcuchówka zespołu Michał Czech – Wadim Jabłoński. Najlepiej łańcuchówkę opisuje krótka relacja Wadima:
Istnieje w Tatrach kilka poważnych, wielkich, północnych ścian. Ich wybór może być subiektywny, Dla mnie będą to właśnie zerwy Małego Kieżmarskiego Szczytu, Ganku i Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego. Wielu ambitnych taterników pragnie mieć w wykazie dziewięćset-metrową drogę Stanisławskiego, ośmiuset-metrowy północno-wschodni filar Ganku, czy też dziewięćset-metrową Diretissimę Mięgusza. Można się pokusić o nazwanie ich Trylogią Tatrzańską, poprzez analogię do najsłynniejszych północnych ścian Alp. Przy niekorzystnych warunkach przejścia tych dróg mogą trwać dla niektórych zespołów po 2 dni. Ile trwałoby więc przejście wszystkich tych dróg „w ciągu”? Bez pomocy z zewnątrz, schronisk, depozytów? Przemieszczając się wyłącznie o własnych siłach, a wszystkie potrzebne rzeczy nosząc w plecaku. 3 dni? 6 dni? Warto nadmienić, że drogi te nie leżą w jednej dolinie, a są porozrzucane po Tatrach Wysokich. Razem z Michał Czech postanowiliśmy odpowiedzieć na to pytanie przechodząc jako pierwszy zespół w historii zimową łańcuchówkę Trylogii Tatrzańskiej. 44 godziny – tyle potrzebowaliśmy od wbicia pierwszej dziabki na drodze Stanisławskiego do osiągnięcia wierzchołka Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego. 44 godziny wspinania, przemieszczania się i snu (którego było naprawdę mało).

Wadim Jabłoński w kominie Stanisławskiego podczas przejścia Trylogii Tatrzańskiej (fot. Michał Czech)

Zespół Michał Czech, Maciek Kimel, Wadim Jabłoński wytyczyli nową drogę w masywie Gerlacha. Powstały Halucynacje (M6+, 650 m). Warto przeczytać relację Wadima (link) której styl doskonale nawiązuje do nazwy drogi :).

Nie brak też było przejść spod znaku sytych cyferek, alpiniad czy mocnych debiutów.

Tragikomedia (M7) w wykonaniu Tomka Sokołowskiego

Przejścia sakwowiczów w Tatrach (kolejność najwłaściwsza czyli byle jaka):

Halucynacje (nowa droga) M6+ Wadim Jabłoński Michał Czech Maciej Kimel
Dobre skutky M7 na Królewskich Basztach – Krzysztof Rychlik, Gabriel Korbiel
Warianty słoweńskie na Progu Mnichowym 8 – Maciej Kimel i Damian Bielecki
Sprężyna 7+ na Kotle Kazalnicy – Maciej Kimel z partnerem
Długosz-Popko 7-/7 na Kotle Kazalnicy, – Maciej Kimel, Damian Bielecki Direttissima MSW – Maciej Kimel, Michał Nowicki (5h) oraz Ilona Podleckai Marcin Gromczakiewicz
Filar MSW – Maciej Kimel, Tomasz Rodzynkiewicz (8:50h) oraz Jacek Czech w zespole z partnerem
Orzeł z Epiru M6+/7 na Kotle Kazalnicy – Maciej Kimel w zespole z Sylwkiem Malachem
Samotari v dave VI+/VII- AF na Skrajnym Solisku – Michał Czech i Wadim Jabłoński
Piranha M6+ OS + kluczowy wyciąg Tragikomedii M7 OS na Królewskich Basztach – Wadim Jabłoński i Michał Czech
Korosadowicz na Kazalnicy 5 – Marcin Gromczakiewicz i Ilona Podlecka
Motyka na Wysokiej IV – Mikołaj Dzięciołowski, Kuba Kokowski
Polsky Kut na Kopie Kieżmarskiej (do końca trudności) M5 – Mikołaj Dzięciołowski, Tomasz Rodzynkiewicz, Gabriela Małachowska
Tragikomedia ze startem Wyweką M7 WI4 OS Michał Nowicki Tomasz Sokołowski
Sopel WI5 OS Michał Nowicki Tomasz Sokołowski
Szare Zacięcie M6+ 1xPP reszta OS Michał Nowicki Tomasz Sokołowski

Towar eksportowy czyli przejścia poza Tatrami

Na początku lutego odbyło się lodowe zgrupowanie GM PZA w Dolomitach. Znaczącą większość uczestników stanowili Sakwowicze. Podczas zgrupowania padły ciekawe przejścia lodowe oraz górskie.

Schwer des Damokles WI4+
Michał Nowicki z Bartkiem Raczykiem,
Dominik Cyran z Bartkiem Ziemskim i Maćkiem Kimelem
La Piovra WI5+
Michał Nowicki, Bartek Ziemski, Dominik Cyran
Jumbo Jet WI5+
część lodowa – Michał Nowicki, Bartek Raczyk,
cała droga do krawędzi ściany (WI5+, VI+, M7) – Michał Czech, Maciej Kimel, Damian Bielecki
Once in a lifetime org.M8, WI6+ w zastanych warunkach WI5+ – Krzysztof Rychlik, Paweł Górka (spoza SAKWY), Czarek Chełkowski
Michał Czech, Maciej Kimel i Damian Bielecki
El Camin WI5, M5
Dominik Cyran, Paweł Górka (spoza SAKWY)
Zauberflote, M9, WI6
Krzysztof Rychlik, Paweł Górka (spoza SAKWY)
Nur Fur Wenige, WI4+
Dominik Cyran, Bartek Raczyk
Madre Tierra, Rocchetta Alta di Bosconero, M6+, AI5+, 730m
Michał Czech, Maciej Kimel, Damian Bielecki – czwarte przejście drogi, pierwsze polskie.

Czasem wyceny lodowe potrafią zdziwić 😉 (fot. Marcin Ciepielewski/ROCK&ICE)

W tym miejscu należy również wspomnieć o najtrudniejszym technicznie sakwowym przejściu lodowym ubiegłego sezonu. Pod koniec lutego Krysztof Rychlik wraz z Mariuszem Fedorowiczem przeszli Beta Block Super WI7 w Kanderstagu. Jak pisze Krzysiek:
Beta Block Super WI7 XXX na Breitwangflue jest naprawdę super! Czemu WI7 XXX, skoro w przewodniku stoi WI7 X? Bo to nie wspinanie, a trzysta metrów czystego porno.

Adam Wojsa w zespole z Tomkiem Basińskim przeszli w Alpach:
-Erfaulet WI5 OS Cogne
-Fil à Plomb M4 WI4+ 700m Rognon du Plan (Chamonix)
-Grand Val WI4+ OS Cogne

Pod koniec lutego w zgrupowaniu organizowanym przez BMC brał udział Wadim Jabłoński, który przeszedł:
– Central Grooves VII 7 Stob Coire nan Lochan
– Antichrist VI 7 Beinn Dorian
– Piggott’s Route VI 7 Beinn Eighe
– Minus Two Gully V 5 Orion Face
-Ben Nevis- Right Hand Chimney M7+? at Douglas Boulder, Ben Nevis

Drytooling

Co prawda, jak twierdzi Wojciech S. „drytooling to nie wspinanie”, ale mocne przejście w dziedzinie akrobatyki powietrznej na przyrządach kaczanopodobnych zanotował Krzysiek Rychlik wciągając flashem Paperino M11.

Michał Nowicki | 14 kwietnia 2020 bartoszek flak

X Rally 12h Escalada Terradets

Po ostrym sezonie za biurkiem otrzymuje telefon od przyjaciół z Hiszpanii z pytaniem czy nie chciałbym wziąć udziału w 12-godzinnym maratonie wspinaczkowym w Katalonii. Przekierowany, rozmawiam z organizatorem przez telefon, Rafa okazuje się być twórcą całego zamieszania, które będzie miało miejsce już 10 raz i jak się później okaże, będzie jedną z ciekawszych wspinaczek w naszej skromnej wielowyciągowej karierze. Rafa przedstawia plan działania, piątek – browarki nad basenem i lokalny jamón serrano, w sobotę 12h wspinania w świetnej jakości ścianach, wielkości 200 – 500m, po czym dekoracja zawodników i bankiet z hiszpańskimi świrami do rana.

Zawody mają rangę International, lecz na 32 zespoły tylko 4 nie pochodzą z półwyspu Iberyjskiego. My jako pierwszy zespół z Polski biorący udział w tych zawodach dostajemy dziką kartę z zaproszeniem all inclusive. Rozmawiamy dalej, ale w głowie już rodzi się plan: „przecież piję po trzy kawy dziennie, nie trenuje, a w wolnych chwilach… a nie, w korpo nie ma wolnych chwil, hmmm, jestem zajebiście przygotowany na skałki trochę dłuższe niż Lechfor. Do tego pierwszy wyjazd wspinaczkowy, gdzie nie trzeba się myć w rzece i dadzą jeść. Co może się nie udać, jedziemy!”. Dzwonie do Maciejki i oświadczam, że kupuję nam bilety do Barcelony, bo w przyszły weekend lecimy na „X Rally 12h Escalada Terradets”. Człowień lekko zaskoczony, ale po tym jak słyszy, że drogi, po których się wspinamy to same piękne klasyki, decyduje się na wycieczkę (jak się na miejscu okazało mój hiszpański jeszcze potrzebuje chwili na dopracowanie i rutas clásicas miało trochę inne znaczenie). Co więcej, przyłapałem akurat Maćka siedzącego z Grubym Tomaszem w krzakach w Buzet, więc atrakcyjność oferty urosła do rangi wygranej siódemki w totka.

Do Barcelony dolatujemy dzień wcześniej. Idąc z duchem polskiej oszczędności oraz rządzy przygody zamiast wydać po kilka jurków na hostel i jak ludzie wyspać się przed zawodami, kupujemy plecak browarków, słonecznik i idziemy na miasto zobaczyć czy nas tam przypadkiem nie brakuje.

Rano łapiemy się z ekipą z Terradets i jedziemy razem około 180km na miejsce zawodów. Region znajduje się na północ od Lleidy, całkiem niedaleko Santa Linya. Po drodze mijamy Monserrat i kilka innych ogródków skalnych, które przyprawiają nas o spocone dłonie i niemożliwą do opanowania chęć wspinania po długim czasie przerwy (sezon 2019 dla Maciejki okazał się równie bezowocny w treningi i wspinanie jak mój).

            Piątek zgodnie z planem okazuje się dniem na chill out, zapoznanie się z terenem i obraniem taktyki na sobotę. Dostajemy guidebooki specjalnie przygotowane na tą okazję i trochę fantów w pakiecie startowym. Do dyspozycji wygodny hotel w dolinie nad jeziorem (można wypożyczyć kajaki) otoczony ze wszystkich stron górami. Poznajemy świetnych ludzi, którzy w Terradets wspinają się na co dzień, ale też ekipy z całej Hiszpanii, Włoch i Chorwacji. Rozmowa i wymiana doświadczeń idą tym płynniej, im więcej browarka wchodzi w krwioobieg, ale staramy się odegrać poważnych sportowców, więc zbieramy się wcześniej do spania, bo rano czeka robota.

           

            Sobota 6:00 Start! Te klasyki z którymi mieliśmy się zmierzyć to drogi nie w pełni ubezpieczone i trzeba ciągnąć na szpejarkach urządzenia o których działaniu tak do końca nie mamy pojęcia. Decydujemy się więc na początek na drogę obitą, lecz ciut bardziej wymagającą. Pogoda na weekend nie zapowiadała się obiecująco i już po drugim wyciągu ulewa zlała totalnie ścianę, po której nie byliśmy się w stanie poruszać do góry. Z ciężkim sercem zdecydowaliśmy się na wycof i pobiegliśmy w stronę startu, by dowiedzieć się od organizatorów co dalej.

Jak się okazało po kilku minutach wyszło słońce i nagrodziło tych bardziej cierpliwych, którzy znali miejscową pogodę i postanowili w stanowiskach przeczekać nawałnicę zamiast kręcić metry jak dwóch średnio ogarniętych Jurajczyków. Pobiegliśmy z powrotem pod ścianę i rozpoczęliśmy batalię na nowo z trzema godzinami w plecy na dzień dobry.

Tym razem zawzięci, bojowo nastawieni, ruszyliśmy tak bardzo na lekko, że po 4 wyciągach z 11 skończyła się woda. Hiszpańskie słońce z nas zakpiło i usmażyło na skwarki zanim dotarliśmy do topu. Zmęczeni i odwodnieni, nie mieliśmy już siły na kolejną wstawkę, a przy czasie jaki pozostał do końca maratonu szanse na ukończenie jakiejkolwiek innej drogi były znikome.

Po zawodach, wszyscy uczestnicy zaproszeni zostali na oficjalną kolację i rozdanie nagród. Po części oficjalnej hiszpańskie wino zalało salony, a wszyscy sportowcy zamienili się jak za dotknięciem różdżki w rasowe brukwie porozrzucane to tu, to tam po pokojach czy klatkach schodowych hotelu.

Rally 12h Escalada Terradets polecamy, wszystkim którzy chcą powspinać się w świetnym miejscu, z hiszpańskim brakiem  napinki  i  bicepsami  trochę  grubszymi  niż  nasze.  Organizatorzy  byli  niesamowici,  zatroszczyli się o nas w każdym momencie, od przylotu, aż po podrzucenie nas z powrotem do Barcelony. Przygotowali bardzo fajne zawody z wartościowymi nagrodami i dopięli wszystko na ostatni guzik.

Dumnie   ukończyliśmy   zawody na  pierwszym  miejscu  w  kategorii   Polskich zespołów i  na  którymś  tam  miejscu
w generalce, ale kto by na to patrzył. Bawiliśmy się świetnie, dostaliśmy lekcje cierpliwości i odkryliśmy zupełnie nowy rejon, do którego na pewno wrócimy (trochę bardziej przygotowani).

Relacja ze wspinania Maciejki przygotowana w klimacie  miejscówki  (przez  kanion  puszczona  jest   nitka   kolejowa
i trzeba trochę przekroczyć tory, by dostać się pod ścianę, a wracając wypada nawet przedupcyć się przez tunel, żeby nie robić kilometrów naokoło, bo strach, że jeszcze nogi urosno):

„Stoi w kruksie Flak kolumbryna

ciężki, ogromny i pot z niego spływa!

Zawzięty jurajczyk,

stoi i sapie, dyszy i dmucha,

żar z nieba na niego bucha!

buch – jak gorąco,

buch – jak kaszląco,

buch – jak wczorajszo,

buch – tak tłumacząco.

Już ledwo luj sapie, już ledwo zipie,

walczy tak na piątym metrze o życie!

Później ruszyła ta brukwa powoli,

szarpnęła za linę i ciągnie wbrew woli,

I podnosi nogi, stopień za stopniem,

i biegu nie zwalnia, brnie w te piątki ogniem,

skała czasem dudni, łomoce i stuka,

raz tylko lodówka przelatuje obok ucha.

A dokąd to ten Flaku wracając tak pędzi?

A dokąd? a dokąd? na wprost!

po torze, po torach, przez tunel, przez most.

I śpieszy się Flaku, by zdążyć na czas,

zameldować w sztabie że droga pokonała nas.”

Edycja 2020 planowana jak co roku na wrzesień, więc jeśli jeszcze nie macie planów, a sytuacja na świecie pozwoli to jedźcie pokazać, że SAKWA jednak potrafi się wspinać.

 Tekst: Maciej Bartoszek, Wojciech Flak
Zdjęcia: Maciej Bartoszek, Wojciech Flak

Videorelacja:

Link do strony imprezy:

http://www.rallyterradets.com/