Johny | 23 października 2017 gra terenowa impreza jura łumalaje łutowiec wspinaczka zgrupowanie

Koniec sezonu letniego

Zapraszamy na pożegnanie sezonu skałkowego w Łutowcu w dniach 27-29 października! Choć kończenie zjawisk naturalnych ustawami i plakatami to domena polityków i pewnie niektórzy z Was będą ładować w grudniu (jak w Słonecznych spadnie metr śniegu, a mediseptol zamarznie), to robi się coraz ciemniej i zimniej. 🙁 Dlatego też będzie miło posiedzieć przy jednym z ostatnich w sezonie ognisk, spróbować dotknąć skałki i przypomnieć sobie szaloną La Jura Jurę!

Atrakcją o wspólnym mianowniku z LJJ będzie GRA TERENOWA! 🙂 Tak! Tym razem o zmienionej formule, ale gwarantujemy Wam, że będziecie się wyśmienicie bawić!

Więcej konkretów na wydarzeniu facebookowym:

https://www.facebook.com/events/525169431160081/?acontext=%7B%22action_history%22%3A[%7B%22surface%22%3A%22dashboard%22%2C%22mechanism%22%3A%22calendar_tab_event%22%2C%22extra_data%22%3A%22[]%22%7D]%2C%22ref%22%3A1%2C%22source%22%3A2%7D

22426378_1652212108184236_4682167446148921155_o

 

 

Johny | 12 października 2017

Dołącz do nas!

Kochasz góry? Wspinasz się? Skiturujesz? Z roku na rok stajemy się coraz silniejsi i to właśnie Ty możesz się przyczynić do tworzenia naszej historii! Wstąp do SAKWY!

Czym jesteśmy? Dlaczego warto do nas przyjść? Zachęcamy do zapoznania się z naszą stroną internetową, na której znajdziesz zakładki z wszelakimi informacjami, a także inne ciekawostki, w tym filmy, zdjęcia, artykuły, ciekawe przejścia klubowiczów oraz formularz rekrutacyjny dla nowych członków.

Ponadto, zapraszamy na cotygodniowe spotkania czwartkowe, na których po wystąpieniu publicznym naszych prelegentów, będzie okazja do wspólnej rozmowy. Startujemy o 20:00, w siedzibie Akademickiego Klubu Żeglarskiego przy ul. Reymonta 21A. Szczególnie zapraszamy na spotkanie czwartkowe 26 października, które będzie zarazem spotkaniem organizacyjnym dla nowych członków. Szczegóły pojawią się na naszym fanpage’u facebookowym.

Dla lepszej integracji między klubowiczami, organizujemy imprezy cykliczne, m.in. Zgrupowanie Taternickie, Rocznica Końca Świata na Babiej Górze, Wigilia SAKWowa, Zawody Wspinaczkowe Boulder Pompa, La Jura Jura, a także wydarzenie, które odbędzie się za niecały miesiąc (03-05 listopada) – wyjazd integracyjny do Doliny Chochołowskiej, czyli tzw. Val di Chocho. Każda impreza cykliczna pojawia się na naszej stronie internetowej oraz facebooku w formie wydarzenia z dużym wyprzedzeniem. Już dzisiaj możesz zapisać się na tegoroczną edycję Val di Chocho poprzez wypełnienie formularza dostępnego na  Val di Chocho 2017 – zapisy! Czekamy na Ciebie!

Masz jakieś pytania? Pisz do nas na kontakt@sakwa.agh.edu.pl, albo fanpage’u SAKWowym na facebooku. Z chęcią udzielimy odpowiedzi na każde pytanie. 🙂

Zespół SAKWY

Document-page-001

Autorem plakatu jest Tomasz Rodzynkiewicz 🙂

Johny | 9 października 2017 impreza integracjaSAKWY tatry valdichocho2017

Val di Chocho 2017 – zapisy!

Listopad tuż tuż, a razem z nim nadchodzi coroczna integracja SAKWY w Dolinie Chochołowskiej! Tym razem spotkamy się w Schronisku PTTK na Polanie Chochołowskiej w dniach 03-05.11.2017. Co roku zaskakujecie nas swoją kreatywnością w kwestii doboru dróg do schroniska, więc w tym roku ogłaszamy konkurs na NAJCIEKAWSZE PRZYJŚCIE (oczywiście legalne)! Interpretację słowa „najciekawsze” zostawiamy dla Was, jednak pamiętajcie, że góry to żywioł, którego nie należy lekceważyć, więc najważniejsze jest Wasze bezpieczeństwo. Najlepszy zespół zostanie odpowiednio nagrodzony przez wykwalifikowane jury, podczas imprezy integracyjnej w sobotę, która będzie zarazem oficjalnym rozpoczęciem tegorocznej edycji Val di Chocho. Tutaj idealnie wpasowuje się fragment z zeszłorocznego zaproszenia na wydarzenie: „Nie musisz mieć żadnych osiągnięć wysokogórskich, wystarczy trafić do schroniska”. Uwierzcie, czasami na przeszkodzie stoi wiele czynników… 🙂 Niezależnie od tego, jak i czym postanowicie wyruszyć na Val di Chocho, czekamy na Was w sobotę o 19:00! Nie zapomnijcie o instrumentach!
Koszt noclegu to 30zł za jedną noc. Studenci AGH, którzy wypełnili wcześniej formularz, prawdopodobnie będą mogli dostać dofinansowanie. Liczba miejsc, które dla was zarezerwowaliśmy jest ograniczona, więc spieszcie się z zapisami!
Do zobaczenia!
Zespół SAKWY

 

[formidable id=”46″]

Johny | 16 września 2017 garymająbyćczyste IIItaternickiezgrupowanieSAKWY tabor tatry wspinanie

III taternickie zgrupowanie SAKWY w Szałasiskach!

Za nami kolejna, III edycja taternickiego zgrupowania w Dolinie Rybiego Potoku. Tradycją już stał się klubowy najazd na tabor w ostatnim tygodniu jego działalności, choć w tym roku zamiast słowa „tabor” moglibyśmy wstawić po prostu „Tatry”. Tegoroczna edycja była bowiem dosyć nietypowa – poza rejonem Morskiego Oka SAKWA działała również na odleglejszych słowackich szczytach.

Pomimo, że w tym roku była nas zaledwie garstka, zgrupowania nie można spisać na straty – czas spędzony na taborze minął jak zwykle przyjemnie! Co najważniejsze, z roku na rok wspina się w Tatrach coraz więcej klubowiczów. Dla niektórych odhaczanie pierwszych tatrzańskich dróg ma miejsce właśnie podczas zgrupowania, gdzie podczas wspólnych wieczorów w Relaksie można zasięgnąć porad od bardziej doświadczonych kolegów, czy instruktorów wspinaczki.

Pierwsze na miejsce dotarły Ilona Podlecka i Asia Szczerba. Dla obu jest to pierwszy sezon wspinaczkowy w Tatrach (choć Ilona wystartowała na wysokim poziomie i ma na koncie już 30 tatrzańskich dróg od lipca!). Na ostatni weekend sierpnia zapowiadały się burze i konkretne deszcze, więc czasami trzeba było zmienić plan wycieczki, aby ugrać nieco na czasie. Jak się później okazywało, prognozy prognozami, bo słońce za chmurami chowało się rzadko. Chyba tak to już podczas klubowego zgrupowania musi być – pogoda jest dla nas zarezerwowana. 🙂

Trzymając się jeszcze przewidywanych prognoz, dziewczyny na start postanowiły przejść Grań Mięguszy (IV) od Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem do Hińczowej Przełęczy.

Następnego dnia Ilona wraz z koleżanką z kursu taternickiego, Alicją Wróblewską, przeszły Wilczkowskiego (VI-) na Żabim Mnichu.

Trzeci dzień przyniósł kolejne drogi: Marcin Kotarba z Erykiem Filimonem (KW Kraków) przeszli Drogę Motyki (V) na Zamarłej Turni, a dziewczyny – Ilona i Asia – ruszyły na Południowy Filar Koziego Wierchu (V).

 

W międzyczasie padła ciekawa droga na Słowacji – Bartek Ziemski z Jonatanem Zazulą stanęli na Kieżmarskim Szczycie po przejściu Wielkiego Zacięcia (VI+).

Czwartego dnia dojechały kolejne osoby – Justyna Frankiewicz, Mirek Gorol i Bartek Sroka. Zespół ten przeszedł Drogę Orłowskiego (V-) na Mnichu, gdzie wszystkie wyciągi poprowadziła Justyna. Dla chłopaków był to pierwszy wspin w Tatrach.

Kolejnego dnia padły trzy drogi na Żabim Mnichu: Chrobak (VI) i Onyszkiewicz (V+) w wykonaniu Ilony i Bartka Ziemskiego, a także Czech-Ustupski (IV+) pokonany przez Justynę i Igora Kowalskiego (KW Kraków).

Do grona klubowiczów dołączył Kuba Kokowski oraz Miłosz Jodłowski, którzy pokonali kombinację trzech dróg na Mnichu, tj.: Baryła (VIII, FL), Ła-Pa (VIII-, OS), Superata (VIII+/IX-, FL po latach).

Następnego dnia Justyna z Kubą połączyli swoje siły i przeszli Direttissimę Mniszka (VI).

Przez ostatnie dwa dni zgrupowania dominowała Słowacja. Dojechał Radek Popek, który ze swoim bratem Wojtkiem wszedł (przez Rysy) na Wysoką drogą normalną, a kolejnego dnia zrobili na Mnichu Zacięcie Robakiewicza (III).

 

Tymczasem Bartek z Iloną pokonali Płyty Kriššáka (VI+) na Kieżmarskim Szczycie, a także Hokejkę (VI+/VII-, A0) na Łomnicy.

 

 

Johny | 31 sierpnia 2017 czech hala gąsienicowa kokowski łańcuchówka tatry

20 dróg w Tatrach z okazji 20 lecia SAKWY

20 dróg, 22h5min, 4000m przewyższeń (3000m wspinania, 1000m podejść), przewodnikowe  45,5h wspinania (bez podejść) i ok. 100 wyciągów

lista dróg
Lista zrobionych dróg wraz z czasami przejść, długością dróg. Niektóre informacje są orientacyjne.

4.30, 25.08.2017 – ciemna bezksiężycowa noc, siąpi deszcz. Przybijamy sobie z Michałem piątkę po pokonaniu ostatnich skalnych trudności na Południowym Filarze Koziego Wierchu. 20 droga w non stopie zrobiona!

Skąd pomysł?

W 2017 roku SAKWA obchodzi 20 lecie istnienia. Na 15 lecie SAKWY całym klubem zdobywaliśmy 15 najwyższych szczytów Tatr. Logiczne byłoby zdobycie w tym roku 20 szczytów ale czuję, że to znacznie poniżej naszych możliwości (później Marcin zorganizował zdobywanie 20 szczytów w jeden dzień – gdyby nie słabe warunki pogodowe to prawdopodobnie by się udało). A może by tak zrobić 20 dróg w jedną dobę? Od razu podekscytowany zwierzam się z pomysłu Michałowi, którego nie trzeba długo przekonywać. Dopiero potem zaczynamy przygotowywać listę dróg i podliczać czasy przejścia i podejścia. Konsultujemy je z Miłoszem Jodłowskim. Miny nam powoli rzedną..

Przygotowanie

Dochodzimy do wniosku, że trzeba spróbować. Jeżeli jesteś pewny, że zrealizujesz swój pomysł, to oznacza to, że nie jest zbyt ambitny. W czerwcu robimy akcję rozpoznawczą. Przechodzimy na żywca Żebro Czecha i Grań Fajek. Potem na lotnej Setkę w 25 minut i dalej granią na Mylną. Potem zabieramy się za Patrzykonta ale nie trafiliśmy we właściwe miejsce i na lotnej robimy mokre VI miejsce zanim docieramy do właściwej drogi. Potem jeszcze Byczkowski i po 8h wspinania i 6 drogach kończymy. Czas nie jest rewelacyjny ale daje nam nadzieję na zrealizowanie naszego planu. Kilka dni później Michał przechodzi jeszcze Południowy Filar Koziego Wierchu. To była ostatnia niewiadoma naszej łańcuchówki – jesteśmy gotowi.

Utracone nadzieje

Planowaliśmy wspinać się przy jak najdłuższym dniu – zacząć wieczorem, tak żeby największe zmęczenie przypadło na koniec następnego dnia. W lipcu mieliśmy jednak tylko 8 dni wspólnego czasu wolnego a pogoda nie dopisała. Gdy wyjeżdżaliśmy w Alpy nie liczyliśmy, że dostaniemy jeszcze szansę na realizację naszego pomysłu.

Akcja

23.08.2017 – wyjeżdżamy popołudniu z Krakowa. Zdecydowaliśmy się na wyjazd szybko. Michał jeszcze tego samego dnia ciężko pracował pomagając rodzicom. Decydujemy się zacząć z rana, żeby odpocząć po podejściu i kończyć w nocy – odwrotnie niż planowaliśmy. W Betlejemce spotykamy Janka Kuczerę. Wraz z innymi instruktorami wkręca się w nasz pomysł ale szybko studzi emocje. Przez kilka dni lało i ściany są mokre. Nie daje nam dużych szans i radzi wybrać się w skałki;)

24.08.2017 – wstajemy o 4. O 6.25 na spokojnie podchodzimy pod Żebro Czecha. Jest wilgotno i zimno. Asekurujemy się i nie wspinamy się szybko. Jednak zbiegnięcie pod Środkowe Żeberko zajmuje znacznie mniej czasu niż ostatnio. Robimy je na żywca w 9 minut i błyskawicznie pojawiamy się pod plecakami z powrotem jednak widok odlatującego od nich wielkiego czarnego kruka budzi nasze zaniepokojenie. Na miejscu widzimy walające się po ziemi resztki kabanosów i bułek.. Na szczęście drań nie zdążył ukraść wszystkiego. Zastanawiamy się czy starczy nam jedzenia na całą akcję. Gdy docieramy pod Setkę przecieramy oczy ze zdumienia. Pod ścianą zgromadziło się koło 10 osób. Wszyscy czekają na swoją kolejkę. Na szczęście zostajemy przepuszczeni. O 11 zrobiliśmy już 7 dróg. Zachodnia Kościelca okazała się suchutka i sprawnie uporaliśmy się z zaplanowanymi drogami. O godzinie 17 po 11h wspinania mieliśmy za sobą 14 dróg. O 19 stanęliśmy na wierzchołku Świnicy po pokonaniu północnego Filara. Na szczycie spotkaliśmy Karola Nienartowicza – dzięki za zdjęcia! Z wyjątkiem dwóch zjazdów z Niebieskiej Turni przechodzimy grań Świnicy na żywca. Na Zawratowej Turni włączamy czołówki. Od tego momentu tempo spada nam dramatycznie. Każdy krok pod Zamarłą Turnię jest cierpieniem. Pod ścianą zjawiamy się koło 21 i oczywiście jesteśmy tam zupełnie sami. Zaczynamy od Motyki. Teraz nawet V drogi wydają się trudne.  Potem szukamy linii zjazdów od Prawych Wrześniaków. Na szczęście się udaje. Potem idziemy na Lewych Wrześniaków. Nie mamy topo drogi i nigdy jej nie robiliśmy. W świetle czołówek nie jesteśmy do końca pewni czy idziemy właściwą drogą ale udaje się ją skończyć i zjechać jakąś linią zjazdów po lewej. Trawers na rękach z Festiwalu Granitu też już nie jest łatwy o tej porze ale siłą woli stajemy na szczycie i ponownie zjeżdżamy na dół. Został już tylko Południowy Filar Koziego Wierchu..

Około godziny 7, po 26h akcji górskiej docieramy do Betlejemki.

 

Johny | 9 lipca 2017 la jura jura LaJuraJura ljj łumalaje łutowiec

LaJuraJura 2017 – podsumowanie

Minął już miesiąc od czwartej edycji sakwowej imprezy wspinaczkowej – LaJuraJura 2017. Kiedy emocje opadły, opalenizna się utrwaliła, głowy przestały boleć, a zadrapania od krzaków po przejściu „Le Parchour” się zabliźniły – przyszła pora na wielkie podsumowanie.

Jak co roku, La Jura Jura znów przywitała uczestników wieloma atrakcjami, była okazją do wzięcia udziału w konkursach, świetnie zorganizowanej grze terenowej, a także do podciągnięcia swoich umiejętności wspinaczkowych i poznania technik obycia z liną. Niestety nie wszystkie wydarzenia ujęte w planie udało się zrealizować, jednak te, które się odbyły, na pewno nie zawiodły niczyich oczekiwań, a być może nawet je przerosły.

Dzięki współpracy z naszymi przyjaciółmi, udało się nieopodal szkoły postawić scenę, na której w piątek nastąpiło oficjalne otwarcie zgrupowania. Zaraz potem mogliśmy wysłuchać wciągającej prelekcji Kacpra Tekielego, podczas której opowiedział o początkach swojej wspinaczkowej drogi życia i przygodach, które go na niej dotąd spotkały. To wystąpienie nadało właściwy – wspinaczkowy charakter i odpowiedni klimat całej imprezie.

Po wystąpieniu Kacpra rozpoczęła się długo wyczekiwana impreza. W tym roku bawiliśmy się przy muzyce tak znakomitych zespołów jak The Flatmind czy The Chachors. Tańcom, śpiewom i śmiechom kres położył dopiero poranek. Przynajmniej do kolejnego – sobotniego wieczoru.

Sobota, szczególny i główny dzień wydarzeń LaJury, przywitała nas piękną pogodą, co pozwoliło na zaatakowanie Łutowieckich i Mirowskich skał, ale także na skuteczne rozwieszenie stumetrowego zjazdu tyrolskiego, z którego (często niejednokrotnie) skorzystało wielu uczestników. W międzyczasie, pod nadzorem doświadczonych kolegów i koleżanek, można było postawić pierwsze kroki na rozwieszonych taśmach slackline, a także zrelaksować się w jurcie, oddając swoje strudzone mięśnie w ręce masażystów działających pod szyldem „allbo”.

Zjazd tyrolski – fot. Anna Serwata
Masaż w jurcie – fot. Anna Serwata

Również w sobotę odbyły się warsztaty technik linowych prowadzonych przez naszego sakwowego instruktora PZA – Kubę Kokowskiego. Karolina Ośka i Mateusz Kądziołka pomagali także początkującym wspinaczom stawiać pierwsze kroki w skałach oraz jako doświadczeni łojanci, służyli swoją radą tym, którzy już wcześniej dotykali skały.

Techniki linowe – fot. Dominik Polak
Wspinanie dla początkujących – fot. Karolina Ośka

W ciągu dnia można też było spróbować swoich sił w Turnieju Dzika, walcząc z grawitacją i morderczo silnymi konkurentami, albo (co było nowym pomysłem) dać upust swojej wyobraźni i wziąć udział w konkursie wspinania artystycznego.

Gwoździem programu całej La Jury Jury była oczywiście Gra Terenowa, utrzymana w klimacie Dzikiego Zachodu. Uczestnicy zdobywali punkty za barwne i pomysłowe przebrania, zagadki i zadania rozwiązywane podczas gry oraz czas, w którym je wykonali. Po uśmiechach na twarzach wszystkich biorących udział można zauważyć, jak świetna była to zabawa.

Wódz Tęga Pała – obóz Indian – fot. Anna Serwata
Obóz Bandytów – fot. Anna Serwata

Sobotni wieczór spędziliśmy przy ognisku przy szkole i bawiąc się przy muzyce granej ze sceny przez profesjonalnego DJa.

W niedzielny świt wyruszyła grupa oblężnicza w celu zdobycia wieży zamku w Mirowie. Na szczyt udało się dotrzeć tylko jednemu uczestnikowi wyprawy, jednak flaga SAKWy, choć na moment, zawitała na kamiennej baszcie.

Przekroczenie granicy miasta – fot. Grzegorz Jakubiec
Ciężki powrót z oblężenia Mirowa – fot. Grzegorz Jakubiec

Atrakcjom, emocjom i zabawie nie było końca, co trudno opisać słowami. Na szczęście przez cały czas trwania imprezy towarzyszył nam Paweł Gązwa (MineTV), który czujnym okiem filmowca uchwycił wiele wspaniałych momentów. Jego świetne ujęcia i montaż można podziwiać tutaj:

https://vimeo.com/224767675

                Na koniec – wielkie podziękowania. Szczególne wyrazy wdzięczności należą się z pewnością Kacprowi Tekielemu za wspaniałą prelekcję; The Flatmind, The Chachors i DJowi za ubarwienie wieczoru swoją muzyką i pozytywną energią; Pawłowi Gązwie za świetny materiał filmowy; Panu Darkowi i całej ekipie szkoły w Łutowcu, za użyczenie miejsca i pyszne obiady; Wadimowi Jabłońskiemu i Marcinowi Gromczakiewiczowi, którzy włożyli bardzo wiele pracy przede wszystkim w Grę Terenową, ale także w całą organizację imprezy; Kubie Kokowskiemu, Karolinie Ośce, Mateuszowi Kądziołce za pomoc, porady i wsparcie dla tych rządnych zdobywania wiedzy i umiejętności; Kubie Sekulskiemu za rozłożenie i pilnowanie tyrolki; Agacie Wawrzyniak i Ani Serwacie za akredytację i wszystko, co wymagało pilnej interwencji kogoś ogarniętego; wszystkim akredytantom, rozkładającym scenę i pomagającym przy wszystkich pracach organizacyjnych oraz sprzątającym po imprezie których było tak wielu, że nie sposób ich tutaj wymienić.

Równie wielkie podziękowania należą się naszym sponsorom, patronom i partnerom: uczelni AGH, MINE TV, sklepowi E-pamir, markom Grimpi, Takie Trampki, fundacji Nasze Skały, masażystom z allbo oraz biurze podróży Topo Travel.

Impreza z roku na rok przyciąga coraz więcej uczestników. W tym roku było nas już ponad 130! Mamy nadzieję, że na kolejnej edycji spotkamy się w tym samym, a nawet większym składzie!

agh_znk_wbr_rgbTopo TraveltakietrampkiGrimpisponsorzyminetvlogo

Johny | 20 kwietnia 2017 alpy góry wiosna zima

Prawa Góra

Wiecie, czego nie lubię w górach? Jak stoję na dnie doliny, wokół milion szczytów i 8 milionów ścian, a na drogę na którą się wybieram…. Akurat idzie 5 innych zespołów! Są to zresztą wszystkie zespoły wspinaczkowe działające w dolinie. Co gorsza, 3 z nich zamierzają targać przez ścianę narty (a więc odpada “light&fast”). A żeby nie chodziło tylko o moje fobie, ale też o obiektywne niebezpieczeństwo sytuacji – oczywiście mówimy o wspinaniu lodowym (jak wiadomo, nigdy nie należy stać pod kimś kto prowadzi w lodzie)…

 

Powiecie “jakiś marny cel wybierasz! Nawet punktów w Biblii za niego nie ma!”, ale racji mieć nie będziecie. Otóż Tomek chciał atakować Drogę Szwajcarską na Les Courtes tuż obok (zresztą “chciał” już po raz czwarty, 55 punktów w Biblii piechotą nie chodzi :)). Niestety Fred, chatar Refuge Argentiere szybko rozwiał nasze nadzieje. Sezon marny, lodu w ścianach brak, na “Deskę” na Krótkiej Górze nie ma po co startować. Jedyna “czynna” traska to Kuluar Lagarde’a Direct na pólnocno-wschodniej ścianie Les Droites. Jak całe schronisko, kładziemy się spać o 20 i ustalamy taktykę na poranek.

Wiedząc, że inni wstają o 200, liczymy jak nie utknąć w kolejkach na starcie drogi. Zakładamy, że narciarzy na podejściu nie wyprzedzimy. Kombinujemy jednak, jak nie zmarznąć z rana w kolejkach i wyprzedzić zespoły już w łatwiejszym terenie w połowie ściany. Ustalamy pobudkę na 300. Rano, prowadzący Tomek przechodzi szczelinę brzeżną ok 530 i w tym momencie “Druaty” biorą nas w swoje objęcia z których będą się starały wypuścić nas jak najpóźniej. Natychmiast zresztą okazuje się, że:

  • Śnieg nad szczeliną brzeżną jest zupełnie sypki i nie ma jak w nim się zastawić
  • Tomek musi podejść dalej, a więc obaj musimy rozwinąć buchty liny z grzbietów
  • Szpej do asekuracji skalnej został w moim plecaku…

Ostatecznie przy lekkiej dozie kreatywności (a może po prostu – doświadczenia) Tomek zakłada stan i mnie ściąga. Przekraczam szczelinę całe 30 minut później. Pokonujemy pierwszy stromy odcinek lodu i doganiamy pozostałe zespoły. Anglicy śmieją się, że “polacy to chyba lubią dłużej pospać”. Czekając aż wszyscy pokonają drugi próg lodowy wciągamy drugie śniadanie i cieszymy się słońcem które właśnie wyszło. Przejmuję prowadzenie.

 

Wyciąg jest całkiem ładny – lód wodny, lód alpejski, trochę skały, pyłówki zrzucane przez zespoły nad nami, no wszystko! Piękne Alpy! Nie jest specjalnie trudno – w Gasteiner albo innym Kanderstegu miałoby pewnie WI3, nie więcej. Trochę czasu zabiera mi wyzbieranie się zza skałki po której ciekła woda – zimny prysznic nie jest przyjemnością, do tego ogranicza widoczność w zaparowanych okularach przeciwsłonecznych. Kolejny wyciąg stromego terenu ma jeszcze mniej. W jego połowie zbieram na twarz kawałek lodu. Drę się zdecydowanie ponad powagę sytuacji, niemniej – no nie lubię. Spadający lód naprawdę czasem zabiera mi przyjemność wspinania. Rozciągam wyciąg “na lotnej” ile mogę i zdaję prowadzenie.

W tym miejscu osiągamy “właściwego” Lagarde’a – ściana się kładzie, droga prowadzi szerokim żlebem o nachyleniu ok 50-55 stopni. Często czekanów używamy do podpierania. Zadanie polega więc na jak najszybszym przedreptaniu całej góry. W tym jesteśmy w miarę nieźli – dwie zrobione drogi na wysokościach 3500 -3800 mnpm w ostatnich dniach dały nam zapas w płucach. Jeden zespół anglików wyprzedzamy i na chwilę doganiamy francuzki (które znów nas odstawiają gdy wymieniamy się szpejem). Niestety w ferworze “pogoni” wybieramy prawą – a nie lewą odnogę żlebu (później doczytaliśmy – wariant Cordiera zamiast oryginalnej drogi). Nie, żeby był to jakiś dramatyczny błąd, ale później się okaże, że kosztował nas on sporo czasu.

Drugi zespół “narciarzy” doganiamy tuż pod kolejnym spiętrzeniem – tym razem mniej lodowym, a bardziej skalnym. Znów przejmuję prowadzenie i napieram w zacięciu/kominku. Niestety warunki nie są tu tak świetne jak niżej – w szczelinach i na wypłaszczeniach natrafiam na czarny lód, w który strasznie ciężko wbić jakiekolwiek ostrze. Na nadmiar asekuracji też narzekać nie mogę, zwłaszcza – w dolnej części wyciągu. Pozwala mi to zachować szpeju na jakieś 70m terenu za jakieś M4 / 4+. Ciągnąc Tomka na lotnej doganiam prowadzącego narciarza, napieram za nim w ostatnim wąskim kominku, po chwili jednak odpuszczam. Bez choćby jednego ekspresa ciężko mi się zaasekurować… Oddaję Tomkowi przyjemność poprowadzenia ostatniego trudniejszego miejsca drogi i trickowego przejścia przez nawis na grań (ile razy wychodziliście na grań zapieraczką o 3-metrowy nawis śnieżny?!).

Na grani Tomek wydaje jęk rozpaczliwego (z przewodnika, ang. Utterly Desperate :)) zawodu. Wychodzę na grań (prawdopodobnie na końcówkę filara Touriera) i moim oczom ukazuje się skomplikowany teren, zalany polewą twardego lodu wodnego. Niby nietrudne, ale kolejne 100m (dwa wyciągi) sztywnej asekuracji i delikatnej “rzeżby” na czubkach dziabek i raków. Dopiero teraz docieramy do właściwej grani szczytowej, którą “się robi na Lagardzie”.

Niestety – znów trafiamy na koniec tramwaju. Oba zespoły narciarzy z Anglii są minimalnie przed nami. I tu zaczynają się jaja! Robi się godzina 17 – 18 , grań jest skalną czwórką, którą trzeba zrobić w rakach i grubych rękawicach. Anglicy noszący narty na plecach nie mieszczą się do kolejnych szczelin i kominków i skutecznie tarasują przejście. Ubieram na siebie wszystko co mam i cierpliwie asekuruję Tomka. Chyba powoli zamarzam. Rękawice zastygają przygięte, jakbym trzymał w dłoni kubek. Zaciśnięcie pięści lub całkowite rozprostowanie palców wymaga autentycznego wysiłku! Ostatecznie- docieramy do grani śnieżnej i samego szczytu!

W tym momencie dostajemy drobną nagrodę za trud dnia – widoki ze szczytu Les Droites powalają. Jego Wysokość Mont Blanc – w pełnej okazałości. Widać obie “drogi normalne”, Midi, Cormeyeur, Filar Narożny, Damy Angielskie…. Jorasses’y – jak na dłoni. Gdzieś na wschodnim horyzoncie – Matterhorn. Bajka!

 

Nie przybijamy jednak “piątki” – żaden z naszej szóstki nie zna zejścia na drugą stronę grani. Anglicy rozpoczynają zjazdy ze starych pętli (w których zwykle nie ma nawet maillona). Dodatkowo, pierwsze 2-3 prowadzą po skosie, między skałkami i są dość krótkie. Lina chłami się niemiłosiernie. Zapada zmrok. Zjeżdżając jako ostatni, na którymś kolejnym stanowisku wiszę nad wyraz długo. Zanim prowadzący Anglik odnalazł kolejne stanowisko zjazdowe, ja byłem niemal gotów zejść w dół “na repach”, pewny, że Tomkowi coś się stało…

 

Góry mają bardzo różnorodne sposoby, żeby nas nie wypuścić ze swoich objęć zbyt łatwo. My tkwimy w kolejce do zjazdów  za Anglikami, którzy z czasem grzebią się coraz bardziej. Zaczyna nas to mocno irytować – straciliśmy przez nich już tyle czasu! Miarka się przebiera, gdy dojeżdżam do któregoś stanowiska i widzę wyspiarzy… na stanowisku 5 metrów niżej! Po co robić zjazdy po 5 metrów, doprawdy nie wiem… Tomek zjeżdża na prawie pełną długość liny i zakłada własny stan z repa. Na wydechu uprzedza, żeby się nie miotać i nie “podnieść” sznurka wiszącego na słowo honoru… Zjazd z tego stanowiska wyprowadza nas już jednak na śniegi. Koniec liny anglików leży jakieś 5-8 metrów nad naszą – spokojnie też mogliby dawno stać na śniegu i zbierać się “do domu”. Jeden z nich jednak, zamiast na niej po prostu zjechać, wisi wpięty w zjazd przy zostawionym przez Tomka repie. Ani w dół, ani obciążyć stanu, ani dać mi przejechać. Czołówka spada mu w śnieg kilkanaście metrów niżej. Zmęczony i zirytowany mówię im “do zobaczenia w schronie”.

No właśnie, w schronie… Po udanej wspinaczce i szczęśliwych zjazdach, kiedy już jesteście na dnie doliny, zdjęliście uprzęże z tyłków i pozostaje podreptać do schroniska zwykle się rozprężacie. Wiecie gdzie iść i jak, naszym jedynym zadaniem jest się “dokulać” i – ewentualnie – nie poktnąć o własne nogi. Nic prostszego? Ano, zwykle tak. Ale u podstaw tego podejścia leży założenie, że… WIECIE GDZIE JEST SCHRONISKO! Cóż… My nie wiedzieliśmy. Z Druatów schodzi się na drugą stronę grani, do (innej) Doliny Telefre. Była noc a nikt z nas w tej dolinie nie był! Sprawę nieco ułatwiała pełnia księżyca i ślady skiturowców. Z trudnem podchodzimy nimi pod górę. Kiedy na morenie bocznej ślady się rozdzielają w 2 strony – zaczynamy czuć zapach przymusowego marszu aż do stacji kolejki na Montenvers (kolejne 2h) i murowanej nominacji do Złotego Jaja. Z pomocą przychodzą jednak tyczki i mocny “szperacz” czołówki. Zauważamy schronisko stojąc kilkadziesiąt metrów od niego, tuż przed drugą w nocy. Po 22 godzinach od wyjścia z Argentiere i pięknej alpejskiej przygodzie – Druaty nas wypuściły.

Les Droites (4000 mnpm); ściana NE; Kuluar Lagarde Direct, wariant Cordiera; TD 4+; WI3, M4+; droga 9.5h, schron-schron 22h; 12.04.2017

fotorelacja z całego tygodniowego wyjazdu: https://flic.kr/s/aHskY6ppd9

Johny | 4 kwietnia 2017 gra terenowa impreza la jura jura łutowiec prelekcje szkolenia

Czerwcowy szał – La Jura Jura 2017

plakat 2017 ver2

konkursowe1-72

Już po raz kolejny jesteśmy przeszczęśliwi, mogąc zaprosić Was na wielką wiosenną imprezę wspinaczkową w plenerze. Tak! To La Jura Jura 2017!

W tym roku data LJJ planowana jest na 2-4 czerwca 2017 roku, więc pogoda będzie murowana!

Impreza odbędzie się w Łutowcu, na terenie Szkoły Podstawowej Fundacji „Elementarz”. Tam właśnie dla każdego uczestnika będzie do dyspozycji miejsce pod namiot, sanitariaty, odbędą się warsztaty, prelekcja i wiele innych atrakcji. Warto przypomnieć, że uczestnikiem może zostać KAŻDY, kto interesuje się wspinaniem i ma ochotę na dobrą zabawę. Wystarczy wypełnić formularz, oraz przelać na konto SAKWy niewielką opłatę organizacyjną.

[su_button url=”https://sakwa.org.pl/zapisy-la-jura-jura/” style=”flat” background=”#343538″ color=”#ffffff” size=”5″ center=”yes” radius=”0″ icon=”icon: smile-o” icon_color=”#ffd800″ class=”nodisplay”]ZAPISY[/su_button]

Łutowiec to miejscowość w samym sercu Jury Północnej, słynie z pięknego wspinania na każdym stopniu zaawansowania i braku wyślizgu tak dobrze znanego podkrakowskim wspinaczom! 😉 Znajdziecie się nieopodal słynnych Rzędkowic i pięknego Mirowa. Poza drogami, których nie przejdą największe dziki, znajdziecie również idealne linie dla początkujących, średniozaawansowanych, a nawet kupomięsiarzy i alkopinistów.

Mamy dla Was przygotowanych wiele atrakcji, związanych ze wspinaniem i nie tylko. W programie znajdą się między innymi warsztaty wspinaczkowe, prelekcja naszego Gościa Specjalnego, wiele konkursów, zjazdy tyrolskie i wieczorna discochłosta!

 

Sprawy organizacyjne

Pole namiotowe przy najmniejszej szkole w Polsce – podstawówce Fundacji Elementarz w Łutowcu jest w stanie pomieścić do około 200 osób. Jest to miejsce niezwykle przyjazne wspinaczom, z rewelacyjnym zapleczem socjalnym, dużą, zadaszoną wiatą, kręgiem ogniskowym, a nawet klimatycznym domkiem hobbita. Jak już wspomnieliśmy wyżej, od najbliższych skał (Ule) dzieli nas niewielka odległość 50 metrów. Śpimy we własnych namiotach, będzie zapewniony dostęp do pryszniców, toalet i wrzątku. Będzie istniała również możliwość zamówienia rewelacyjnych obiadów domowych w stołówkowej cenie (12 zł). Sklepik znajduje się 300 m od pola namiotowego.

Ceny noclegu wahają się od 20 do 35 zł (zależnie od: przynależności klubowej, ilości nocy, oraz są tańsze w przedpłacie na konto). Dokładny cennik i regulamin imprezy znajdziecie pod tym linkiem:

[su_button url=”https://sakwa.blob.core.windows.net/wordpress/2017/04/regulamin_jura_17.pdf” style=”flat” background=”#343538″ color=”#ffffff” size=”5″ center=”yes” radius=”0″ icon=”icon: bookmark” icon_color=”#ffd800″ class=”nodisplay”]REGULAMIN LJJ 2017[/su_button]

W cenę wliczone są noclegi, możliwość uczestniczenia w imprezie, Grze Terenowej (tylko dla 50 pierwszych zespołów, które zapiszą się przez elektroniczny formularz w momencie ogłoszenia zapisów na grę) oraz wszystkich organizowanych konkursach i wydarzeniach!

 

FAQ

Jak wygląda sprawa z obiadami oraz własnym jedzeniem?

Domowe obiady gotowane przez Pana Darka będą wydawane w piątek i sobotę, prawdopodobnie w godzinach 15-20. Istnieje możliwość, że przy dużej liczbie chętnych, obiadów może zabraknąć, aczkolwiek postaramy się, aby ich ilość była jak największa. Poza Łutowcem najbliższe knajpki, gdzie można zjeść coś solidnego znajdują się w Mirowie (15 min na piechotę, czynne do 21), oraz w Żarkach (15 min samochodem). W Niegowej znajduje się pizzeria, która dowozi pizzę do Łutowca.

Co do samodzielnego gotowania – nie będzie dostępu do kuchni ani palników, więc jeżeli macie ochotę ugotować sobie obiad, albo wypić kawkę z kafetierki, musicie zaopatrzyć się we własnym zakresie w palnik i naczynia. Zapewniamy dostęp do wrzątku z szybkowaru, który będzie wystawiony w holu szkoły (w tym miejscu prosimy wszystkie osoby, które zamierzają z niego korzystać o dolewanie wody do tego urządzenia, gdyż pusty szybkowar może się zepsuć). Planujemy także przygotować dla Was herbatę, cukier i kubeczki jednorazowe.

Gdzie będę spać?

Do dyspozycji uczestników La Jura Jura będzie ogromny teren szkoły (jest na nim całkiem sporo drzew). Musisz posiadać własny namiot (albo spać pod chmurką). Prosimy, abyście rozbijali się tylko w wyznaczonych miejscach, gdyż pozwoli to uniknąć niepotrzebnych konfliktów z właścicielami sąsiednich terenów.

Gdzie można się zaopatrzyć?

W Łutowcu znajduje się sklep czynny 8-21. Można w nim kupić wszystkie podstawowe artykuły żywnościowe, piwo i lody. 🙂 Z pieczywem może być problem, więc zaopatrzcie się w nie wcześniej. W Niegowej (10 min samochodem) znajdują się 3 większe i lepiej zaopatrzone sklepy.

Jak dojechać transportem publicznym?

Musisz dojechać pociągiem lub busem do Myszkowa (bus Uni Metal z Krakowa) i stamtąd masz 3 możliwości: busik do Mirowa albo Niegowej (nie jeżdżą zbyt często) i stamtąd 15-25 min z buta, łapać stopa na Żarki albo Niegową i stamtąd z buta, albo ogólnie z buta z Myszkowa (2-3 godziny spacerku w malowniczym otoczeniu).

Jak wygląda sanitariat?

W szkole będą dostępne 2 prysznice (więc prosimy o szybkie korzystanie z nich) oraz kilkanaście punktów z dostępem do wody, 7 toalet oraz 2 toi-toie wystawione przed budynkiem szkoły. Jeżeli będzie gorąco planujemy ku ochłodzie wystawienie „wodotrysku” na szkolne boisko.


 

 

Koniecznie śledźcie nasz facebookowy fanpage i wydarzenie, pojawią się tam ciekawe informacje, jak na przykład szczegółowy plan wydarzeń, opis Gry Terenowej i wiele innych!

Fanpage SAKWy

Wydarzenie FB

ZAPISY

Rok 2017 to dla nas czas szczególny. SAKWA obchodzi w tym roku swoje okrągłe 20. urodziny!
W związku z tym zapraszamy naszych członków do zabawy i konkursu.
Aby uczcić tę wspaniałą rocznicę, chcemy, aby nasz klub mógł się pochwalić zdobyciem w tym roku 20 najwyższych szczytów Tatr. Każdy ze szczytów musi być zdobyty od początku tego roku kalendarzowego do listopada,
a jego zdobycie powinno być udokumentowane zdjęciem z flagą naszego klubu.
Zbierajcie więc ekipy, bierzcie flagi, aparaty i ruszajcie zdobywać kolejne szczyty!

Ponadto ogłaszamy konkurs na ZREALIZOWANE w 2017 roku pomysły, które nagrodzimy w trzech kategoriach: najambitniejszy, najoryginalniejszy oraz pomysł, z którego powstanie najlepszy materiał zdjęciowy (lub filmowy).
Aby wziąć udział w konkursie po prostu wymyślcie i wykonajcie swój projekt, a następnie zgłoście
wykonanie zadania i kategorię, w do której projekt ma być zaliczony komuś z zarządu SAKWy.
Jedynymi warunkami, które trzeba uwzględnić przy swojej kandydaturze do konkursu jest silny związek pomysłu z liczbą 20 oraz oczywiście z górami. Czas na zgłoszenie swoich dokonań macie do końca października.

Podsumowując:
Konkurs: 3 kategorie (ambitność, oryginalność, relacja multimedialna z projektu), 3 nagrody do zgarnięcia (dla osoby lub zespołu (max. 4 osoby)). Rozstrzygnięcie konkursu na imprezie z okazji 20-lecia SAKWy w listopadzie!

20 najwyższych szczytów Tatr do zdobycia w tym roku:
Gierlach 2663
Łomnica 2634
Lodowy Szczyt 2627
Durny Szczyt 2623
Wysoka 2560
Kieżmarski Szczyt 2558
Kończysta 2538
Baranie Rogi 2526
Rysy 2503
Krywań 2494
Staroleśny Szczyt 2476
Ganek 2462
Sławkowski Szczyt 2453
Pośrednia Grań 2440
Mięguszowiecki Szczyt 2438
Szatan 2434
Hruby Wierch 2431
Jaworowy Szczyt 2424
Kołowy Szczyt 2418
Wielkie Solisko 2414

Powodzenia!

P.S. Z naszych informacji wynika, że Gierlach, Wysoka, Ganek i Pośrednia Grań są już w tym roku „odhaczone”