Johny | 4 kwietnia 2017

Konkurs na 20-lecie SAKWY

Rok 2017 to dla nas czas szczególny. SAKWA obchodzi w tym roku swoje okrągłe 20. urodziny!
W związku z tym zapraszamy naszych członków do zabawy i konkursu.
Aby uczcić tę wspaniałą rocznicę, chcemy, aby nasz klub mógł się pochwalić zdobyciem w tym roku 20 najwyższych szczytów Tatr. Każdy ze szczytów musi być zdobyty od początku tego roku kalendarzowego do listopada,
a jego zdobycie powinno być udokumentowane zdjęciem z flagą naszego klubu.
Zbierajcie więc ekipy, bierzcie flagi, aparaty i ruszajcie zdobywać kolejne szczyty!

Ponadto ogłaszamy konkurs na ZREALIZOWANE w 2017 roku pomysły, które nagrodzimy w trzech kategoriach: najambitniejszy, najoryginalniejszy oraz pomysł, z którego powstanie najlepszy materiał zdjęciowy (lub filmowy).
Aby wziąć udział w konkursie po prostu wymyślcie i wykonajcie swój projekt, a następnie zgłoście
wykonanie zadania i kategorię, w do której projekt ma być zaliczony komuś z zarządu SAKWy.
Jedynymi warunkami, które trzeba uwzględnić przy swojej kandydaturze do konkursu jest silny związek pomysłu z liczbą 20 oraz oczywiście z górami. Czas na zgłoszenie swoich dokonań macie do końca października.

Podsumowując:
Konkurs: 3 kategorie (ambitność, oryginalność, relacja multimedialna z projektu), 3 nagrody do zgarnięcia (dla osoby lub zespołu (max. 4 osoby)). Rozstrzygnięcie konkursu na imprezie z okazji 20-lecia SAKWy w listopadzie!

20 najwyższych szczytów Tatr do zdobycia w tym roku:
Gierlach 2663
Łomnica 2634
Lodowy Szczyt 2627
Durny Szczyt 2623
Wysoka 2560
Kieżmarski Szczyt 2558
Kończysta 2538
Baranie Rogi 2526
Rysy 2503
Krywań 2494
Staroleśny Szczyt 2476
Ganek 2462
Sławkowski Szczyt 2453
Pośrednia Grań 2440
Mięguszowiecki Szczyt 2438
Szatan 2434
Hruby Wierch 2431
Jaworowy Szczyt 2424
Kołowy Szczyt 2418
Wielkie Solisko 2414

Powodzenia!

P.S. Z naszych informacji wynika, że Gierlach, Wysoka, Ganek i Pośrednia Grań są już w tym roku „odhaczone”

Johny | 22 listopada 2016

IV. rocznica końca świata

Doskonale wiemy, że kalendarz majów układali stażyści z politechniki Machu Picchu i popełnili kardynalny błąd obliczeniowy. Od czterech lat dzielni sakwowicze, udają się w miejsce na tyle wysokie, by zapewnić nam przetrwanie. Wykorzystując zaawansowane modele matematyczne, nasi najznamienitsi inżynierowie, wyznaczyli termin armagedonu na 2016 rok. Ostateczna apokalipsa nastąpi 10 grudnia o 07:28. Najlepsze widoki na masową zagładę zapewnia miejsce stojące na Diablaku, najwyższym ze szczytów królowej Beskidów. Lawiny, choroba wysokościowa i filipińska oraz przewieszona kosówka to tylko niektóre z zagrożeń czyhających na nocnych zdobywców „sentiero della rosa” prowadzącej na szczyt.

sam_2262

Zapraszamy wszystkich gotowych podjąć trud wędrówki do wspólnej wyprawy. Na zmotoryzowanych czekają duże parkingi na Przełęczy Krowiarki, oraz w Zawoi Markowa. Ostatnie busy do Zawoi odjeżdżają z krakowskiego dworca o 21:10 (Maja bus), 21:25 i 21:50 (Zawoja bus), 22:10 (Merc-bus). Niezależnie od wybranego sposobu transportu, spotykamy się wszyscy w base campie zlokalizowanym w kuchni turystycznej schroniska Markowe Szczawiny. W czasie spaceru do schroniska polecamy wyłączyć czołówki i rozkoszować się widokiem Drogi Mlecznej (w Krakowie tego nie uświadczymy). W schronisku rozgrzejemy się i zbierzemy siły, a następnie, około 5:30, wyruszymy bez zakładania obozów pośrednich, w stronę głównego wierzchołka. Ze szczytu będziemy wspólnie podziwiać wznoszące się nad Tatrami Słońce i nadciągającą zagładę.

Liczymy na korzystną pogodę, która umożliwi wejście na Babią Górę w komfortowych warunkach. W przypadku niekorzystnych prognoz istnieje możliwość przełożenia/odwołania wypadu. Aktualności dotyczące wyjazdu będą ogłaszane na stronie wydarzenia https://www.facebook.com/events/1397175653633897/?active_tab=about

Dla niezdecydowanych prezentujemy parę zdjęć oraz filmik wykonane przez zdobywców, podczas zeszłorocznej próby.

[su_youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=B5VRbUNfY7Y” width=”800″ height=”600″]

Johny | Boże Narodzenie Wigilia

Wigilia Sakwowa 2016!

Zapraszamy serdecznie na wspólne świętowanie bożonarodzeniowej Wigilii w SAKWie! Jak co roku, planujemy świetną wspólną zabawę, tańce, śpiewy, a dla chętnych prezenty i barszczyk z uszkami czy pierogi. Zabierzcie ze sobą opłatek, żebyśmy mogli tradycyjnie pożyczyć sobie jak najlepszych przejść i bezkontuzyjności! 😉

Udekorujmy ten szczególny dzień odświętnym, wieczorowym strojem!

Zapisy na mikołajkowe prezenty w poniższym formularzu. Zasady dokładnie takie, jak w zeszłym roku, tj. wylosujemy dla każdego chętnego osobę, której sprawi prezent za ok. 20 zł, dla urozmaicenia – inny niż alkohol!
https://goo.gl/forms/LXr5ri4VlOuBEoZj2

Jedzenie, typu wspomniany barszcz, pierogi, chipsy, a także napoje bezalkoholowe oferujemy my, pod warunkiem, że wypełnicie wspomnianą ankietę.
Mile widziane również wszelkie domowego wyrobu, jak i sklepowe smakołyki, wypieki czy potrawy!

W tym roku nasza Wigilia obędzie się 15 grudnia 2016 roku, jak zwykle w siedzibie AKŻ-u przy ul. Reymonta 21a.

Mile widziani wszyscy członkowie i sympatycy SAKWy!
Do zobaczenia!

Mamy zaszczyt zaprosić Was na coroczną integrację SAKWY w Dolinie Chochołowskiej w terminie 4-6.11.2016. Dochowując tradycji już po raz kolejny w listopadzie spotkamy się Schronisku PTTK na Polanie Chochołowskiej. Możliwości dojazdu i wycieczek przed dotarciem jest multum – dlatego nie narzucamy wam żadnej z nich, ale widzimy się wszyscy w sobotę wieczorem na imprezie. Na wyjazd integracyjny zapraszamy wszystkich – nie musisz mieć żadnych osiągnięć wysokogórskich, wystarczy trafić do schroniska.
Prawdopodobnie, studenci AGH będący na liście, będą mogli dostać dofinansowanie do kosztu noclegu. Jeśli ktoś potrafi grać na instrumencie to zachęcamy do wzięcia dla lepszej integracji. Liczba miejsc które dla was zarezerwowaliśmy jest ograniczona, koszt noclegu to 30zł/dzień.
Polecamy zapisywać się będąc zalogowanym na stronie Sakwy. Automaty i Roboty same uzupełnią dane.
Do zobaczenia.
Zespół SAKWY

[display-frm-data id=”2978″ drafts=”0″]

[formidable id=”36″]

 

Za nami druga edycja taternickiego zgrupowania naszych klubowiczów! Podobnie jak w zeszłym roku, termin przypadł na ostatni tydzień taboru w sezonie.

Znając uroki tatrzańskiej pogody, śmiało można stwierdzić, że i tym razem się udało. Przez większość dni dominowała pewna i słoneczna pogoda, choć zdarzały się też burze. Frekwencja na tegorocznym zgrupowaniu tylko potwierdza jak wielu naszych klubowiczów wspina się w Tatrach. Tabor był nasz;)

Pomimo że wiele osób jest teraz w rozjazdach, wspinając się w różnych miejscach, tak wielu znalazło czas by choć na chwilę wpaść na tabor. Miło było spotkać się we wspólnym gronie i pójść razem na wspinanie. Towarzyskie pogawędki do póznej nocy przy butelce czegoś mocniejszego, połączone z imprezą na zakończenie taboru, to wszystko złożyło się na bardzo fajnie spędzony czas.

W czasie tego zgrupowania padło sporo ciekawych i różnorodnych przejść przejść. Były przejścia na najwyższym poziomie (pierwsze kobiece przejście Filara Kazalnicy i Wariantu R!), graniówki, łańuchówki, klasyki na Mnichu i ambitna turystyka. Warto dodać, że dla niektórych to dopiero pierwszy lub drugi sezon tatrzański a szybko i w eleganckim stylu pokonują kolejne tatrzańskie klasyki, pozazdrościć progresu 🙂

Podczas zgrupowania udało się przejść:

Mnich:
Rokokowa Kokota (IX) – Karolina Ośka PP 2 pr.
Sprężyna (VII-) – Marcin Gromczakiewicz – Tomek Rodzynkiewisz OS, Wojtek Anzel – Wojtek Taranowski OS, Gabryś Korbiel – Anka Guła OS
Wacław Spituje VI+ – Marcin Gromczakiewicz – Tomek Rodzynkiewicz – Wojtek Stanek OS
Rysa Hobrzańskiego (VII-) + Międzymiastowa(VI+) – Marcin Gromczakiewicz – Tomek Rodzynkiewicz OS
Rysa Hobrzańskiego (VII-) + Zacięcie Kosińskiego (VII) – Wojtek Anzel – Karol Legaszewski Flash
Seven Up (VII) – Gabryś Korbiel – Anka Guła OS, Wojtek Anzel – Adam Wojsa OS/A0
Droga Fereńskiego (VII/VII+) – Kuba Kokowski OS, Gabryś Korbiel OS
Rysa Marcisza (VII-) – Gabryś Korbiel OS, Anka Guła OS,  Piotrek Pietrzyk AF
Międzykancie (VII) – Jakub Kokowski – Jacek Kaczanowski OS
Folwark Montano (VIII+) – Gabryś Korbiel – Anka Guła OS
Andromeda (VII) – Gabryś Korbiel OS
Kant Hakowy (VII) – Anka Guła – Wojtek Stanek OS, Karol Legaszewski – Wojciech Anzel OS
Kant Hakowy (1 wyciąg – VI+) – Wadim Jabłoński OS
Wariant R (IX-) – Karolina Ośka – Gosia Grabska RP
Wachowicz + Wariant R + Wariant Nyki (VIII) – Karolina Ośka – Michał Czech OS/RP
American Beauty (VIII+) – Marcin Kowalik – Lucas Harazin OS, Jacek Kaczanowski – Tomasz Ługowski AF (na ostatnim wyciągu)
Orłowski (V) – Piotrek Pietrzyk OS?
Międzymiastowa (VI+) – Wojciech Stanek – Adam Wojsa OS, Łukasz Stempek – Tomasz Głuszak AF
Przez Płytę + ostatni wyciag Klasycznej (IV) – Łukasz Stempek solo w górę i w dół;)
Kant Klasyczny (VI-) – Łukasz Stempek – Tomasz Głuszak OS
Zacięcie Mogilnickiego (V+)  – Łukasz Stempek OS

Mniszek:
Superdiretissima Mniszka (VII+) – Karol Legaszewski – Wojtek Taranowski A0

Kazalnica:
Filar Kazalnicy (IX+) – Karolina Ośka – Gosia Grabska RP – pierwsze kobiece przejście!
Piękny Umysł (VII+) – Michał Czech – Kuba Kokowski OS/RP
Próba na Wędrówce Dusz (IX+) – Karolina Ośka – Kuba Kokowski – wycof znad Wielkiego Okapu

Grań Morskiego Oka od Owczej Przełęczy do Wrót Chałubińskiego (IV) – Wadim Jabłoński – Wojtek Anzel w 11h 8 minut OS!
Filar MSW od Białego Siodełka (V) – Łukasz Stempek (wraz z Tomaszem Urbańskim) OS

Dodatkowo Ania Serwata, Mikołaj Maślanka i Artur Sosnal weszli na Mięguszowiecki Szczyt Wielki Drogą po Głazach.

Johny | 7 września 2016

Grań Moka

Przydarzył mi się wyjazd na nieco przedłużony weekend do MOKa. W obliczu odwołanego wyjazdu w Dolomity i akurat trwającego Zgrupowania Taternickiego SAKWY stwierdziłem, że na brak partnerów wspinaczkowych i pogody narzekać nie będę mógł. Z różnych powodów pierwsze dwa dni spędziłem na Mnichu,  robiąc po jednej drodze dziennie, nareszcie podnosząc swoje życiowe cyferki (najlepsza droga w Tatrach, najlepsza „na własnej” i takie tam). Nie, żeby nie było to fajne – lajtowe wspinanie z przyjaciółmi, dobra pogoda, lita skała… Ostatecznie jednak trzeba przerwać sielankę i zrobić coś… „w Tatrach”! Niestety, informacje od Kuby i Karoliny z Kazalnicy wskazują, że raczej będzie tam mokro i nie ma co się pchać. Wraz z dojazdem na tabor Michała, otwiera się trochę nowych opcji.

Michał przyjechał zrobić coś na Zerwie, albo dać się namówić Karolinie na jakieś ekstremy na Mnichu, albo… przebiec solo grań MOKA. O Grani od kilku dni mówi zresztą też Łukasz. Ja sam rozmawiałem o tym celu z Michałem Gabzdylem jakiś tydzień wcześniej schodząc z Galerii Gankowej… Innymi słowy – szybko podłapuję temat i ostro próbuję Michała namówić. Wódka się leje, ludzie się przekrzykują, ilość kombinacji” kto z kim i gdzie” ciągle rośnie. Ostatecznie Michał decyduje się z Kokosem na Kazalnicę, a ja… dobieram szpej z Wadimem. Po cichu „wykolegowujemy” Łukasza z wycieczki… Parę minut po północy wszystko mamy gotowe i idziemy spać.

Pobudka niecałe 4h później nie jest łatwa. Czuć jeszcze trudy imprezy, kubek najpierw kawy, a potem herbaty nie pomaga. Dopiero  po wypiciu miski (!) wody z izotonikiem zaczynam odzyskiwać przytomność 🙂 W pierwszych promieniach słońca zaczynamy podchodzić pod Czarny Staw. Odbijając ze szlaku w lewo w stronę Owczej Przełęczy „podziwiamy” turystów śpiących pod… folią malarską 🙂 Przedzierając się przez kosówki i pionowe trawniki (trzymają!) osiągamy przełęcz o zaskakującej dla nas samych porze.We właściwą drogę ruszamy o 7:15.

 

Pomimo tego, że na początku jest łatwo – od razu ubieramy na siebie uprzęże i sprzęt. Chwilę później, jak teren się utrudni tylko wyciągniemy z plecaka parę metrów liny którymi się zwiążemy. Ku naszemu zdziwieniu, razem z trudnością pojawiają się spity: „Metallica jakaś czy co?!” Trójkowy na oko trawers z Doliną Żabią Białczańską pod nogami, po płytach, w butach podejściowych jest conajmniej… zajmujący. Mój rozpęd „wyhamowuje” uskok ze stanowiskiem zjazdowym. Przez chwilę kombinuję, czyby się nie zewspinać, ale wolę pokazać teren Wadimowi. Wspólnie decydujemy zjechać, zwłaszcza że wygląda na to, że 12m liny między nami wystarczy (nie trzeba wyciągać więcej z plecaka). Wadim zjeżdża pierwszy i… zaczyna się histerycznie śmiać. „Tu się można nieźle oszukać!” – taki wniosek wyciągamy z okapiku który podcina głaz, tworząc sporą przewieszkę.

 

 

Poniżej zjazdu teren znów prowadzi pod górę, choć trudności przedstawia raczej „żwirowe”. Chowamy linę do plecaka i naginamy „jak puszcza”. Oczywiście powoduje to, że ominiemy kilka obiektów w Grani, w tym Żabie i Kopę Spadową. Gdzieś w okolicy Kopy znów wyciągamy linę z plecaka, bo wydaje się że będzie potrzebna. Znajdujemy jednak obejście półkami (pod ścianą Kopy, od strony Moka) i głównie drżymy, żeby w parchatym żlebie nie zrzucić kamienia i nie uciąć pożyczonej liny. Po raz setny już przechodzę na stronę słowacką, robię delikatny trawers i kominkiem do góry. Czuję, że jest blisko szczytu, nie wiem tylko… którego dokładnie! Kominek rusza się dosłownie cały, jedyną litą ryskę wykorzystuję na iluzoryczną protekcję. Po chwili stoję w słońcu na szczycie. Rzut oka dookoła – „w kierunku jazdy” mam przed sobą jedną przełęcz i tłum ludzi na szczycie. Wątpliwości się rozwiewają – stoimy na Niżnych Rysach. Minęło 2h40min od startu z Przełęczy.

 

Oczywistym jest, że na Rysach nie zatrzymamy się nawet na minutę, dlatego też już teraz robimy 30min przystanek – kabanosy, czekolada, picie itd. Podziwiamy widoki, bo jednak panorama od Łomnicy, przez Gerlach, Galerię Gankową aż po Mięgusze musi robić wrażenie. Nie bez powodu zresztą wymieniam tylko te szczyty. Generalnie drogę robimy OSem – z obiektów tej Grani, Wadim był w życiu na Rysach, ja jeszcze – na Przełęczy Pod Chłopkiem. Z opisu/topo – mamy tylko pożyczony od Michała fragment Cywińskiego „jak trafić na Owczą” (bo pozostałe elementy Grani Michał zna…) Topografia absolutnie nie jest naszą mocną stroną. Do tego stopnia, że gdzieś po drodze przez chwilę zastanawialiśmy się, dlaczego Hińczowa Przełęcz i Hińczowa Turnia nie są po tej samej stronie masywu Mięguszy?!

Schodząc z Niżnych Rysów odkrywamy delikatnie pod szczytem, po słowackiej stronie piękny hotel – kolebę, w której nawet jest stara karimata 🙂 Dobrze wiedzieć, na wypadek jakiejś draki po wspinaniu na Spadowej albo Niżnych Rysach (zwłaszcza w zimie…) Przez Rysy przebiegamy, oczywiście wzbudzając conajmniej zainteresowanie turystów. Dopiero za moją namową Wadim odbija do szczytu, jednak z racji czarnych tłumów nawet nie próbujemy docierać do krzyża. Nie odklepawszy piku zaczynamy radośnie zbiegać granią w stronę Żabiego Konia. Za sobą słyszymy delikatne zdziwienie i konsternację naszym tempem 🙂 Sprawny marsz w dużej ekspozycji, przechodzący w podbiegi lub zewspinywanie się w dół sprawia nam wielką przyjemność. Do uskoku przed Żabim Koniem docieramy dokładnie w momencie, kiedy zespół startujący w drogę chce ściągnąć linę ze stanowiska zjazdowego. Wadim uprasza ich najpierw o to, żebyśmy mogli zjechać po ich linie, a potem – wyprzedzić. Dzięki temu oszczędzamy jedno klarowanie liny, ale wprowadzamy do stylu działania elementy kateringu 🙂

Przez grań Żabiego Konia przejeżdżamy jak czołg. Związani krótkim odcinkiem liny robimy wszystko na lotnej, wymijając jeszcze jeden zespół i doganiając na piku kolejny. Jest dokładnie godzina 12:00. Faktycznie, miejsce jest piękne i absolutnie warte swojej legendy. Wypraszam od Słowaków łyka wody i zanim koledzy ze startu drogi skończą pierwszy wyciąg – już rozpoczynamy zjazdy z tasiemek. Jak się okazuje, liny wystarcza na styk. Z tego miejsca – podziękowania dla Karo za posiadanie i wypożyczenie żyły 80m! Podobno mając krótszą linę da się też zjechać – robi się to bardziej do prawej (orograficznie) no i korzysta się z łańcucha a nie tasiemek.

 

Przez chwilę zastanawiamy się jak podejść na ŻTM – teren ściśle granią nie rokuje na poniżej IV. Trawersujemy w lewo i pakujemy się do kominka, o którym Michał zawsze wyraża się słowami „można obsrać zbroję”. My jakoś tego nie zauważamy – liczymy tylko, że za kominkiem teren nas puści. Już po raz któryś dzisiaj, po wyjściu za winkiel ukazują się nam pastwiska którymi można popylać. Idziemy po stronie słowackiej. Początkowo napieram w stronę grani, ale Wadim odciąga mnie do lewej, więc „jakoś tak” na Żabią Turnię Mięguszowiecką ostatecznie nie wchodzimy. Systemem półek docieram do miejsca, gdzie wspina się słowacki zespół. Krótka rozmowa i uświadamiam  sobie, że jesteśmy pod szczytem Wołowej Turni. Jeszcze tylko pytanie o trudności nad nami – napotkany Słowak mówi że II-III. Nasza reakcja pt „eeee to luz, to lecimy, cześć!” (oczywiście na żywca) znów wywołuje konsternację 🙂

Za Wołową Turnią naprawdę zaczyna nas łapać kryzys. Jestem głodny, chce mi się pić, coraz bardziej powłóczę nogami. Bezwstydnie zbaczamy z grani na stronę południową, żeby łapać łatwiejszy teren. Obiecujemy sobie „obiad na MSC”, tylko że… ten MSC jakoś nie chce się zbliżać. W którymś momencie zastanawiamy się, „czy na tego żandarma mamy wchodzić” i „przecież nie będziemy zaliczali wszystkich pipantów w grani!”. Na szczęście zwycięża poczucie przyzwoitości i Hińczową Turnię jednak zdobywamy 🙂

Przystanek na Czarnym Mięguszu przyjmujemy  z prawdziwą ulgą. Jest ok godziny 1400. Planując wycieczkę, o 14 mieliśmy mieć checkpoint na Przełęczy Pod Chłopkiem, więc jesteśmy trochę w plecy. Ale zmęczenie ostatniego odcinka naprawdę spowodowało, że traciliśmy czas. Decydujemy się zjeść większość zapasów, żeby mniej nosić i trochę podnieść poziom energii. Napotkany taternik częstuje nas kolejnym łykiem wody. Na koniec Wadim wyciąga cukierki miętowe, które okazują się świetnym patentem – przynajmniej przez chwilę uczucie pragnienia jest trochę mniejsze. Przed Przełęczą pod Chłopkiem znów olewamy zjazd i się zewspinujemy.

Grzejąc w stronę Pośredniego Mięgusza nachodzi mnie refleksja sprzed 4 lat. Jak to człowiek się rozwija…

Stoję na grani, związany liną, przelot z taśmy zarzucony na turnię obok. Żeby się przedrzeć, trzeba złapać turni przed sobą, zrobić krok nad przepaścią ziejącą naraz z Polski i Słowacji i się przewinąć. Dzień wcześniej zrobiliśmy z kolegą Orłowskiego na Mnichu w jakieś 5h. Stanowisko jakieś słabe, mocno kierunkowe i w ogóle to wieje wiatr… Wycofujemy się! Przelotu nie obciążyłem więc OS wciąż może kiedyś zaliczę, co nie?! 🙂

Dziś nie dość, że nie jestem związany liną, nie dość że nie mam baletek, to jeszcze przebiegając w tym samym miejscu rozmawiam z jakąś dziewczyną o wyższości turystyki nad wspinaniem w obliczu skręconej kostki 🙂 Za Pośrednim Mięguszem z kolei spotykamy Piotra Xięskiego z partnerem. Piotr pyta Wadima kiedy wpłynie sprawozdanie z Kaukazu… Jak to w zwyczaju, Z Igły Milówki nie zjeżdżamy tylko się zewspinujemy. Partner Piotra blednie, kiedy na pytanie „czy nie macie liny” słyszy lekceważące „mamy, ale nie chce nam się wyciągać bo zjazdy zajmują czas”. Kilka ruchów w dół po małych krawądkach, w „adidasach”, po całym dniu wycieczki i – jednak – w ogromnej ekspozycji podgrzewa atmosferę na tyle, że się opamiętujemy i na Mięguszowiecką Przełęcz Wyżnią zakładamy zjazd. Wypijamy napój energetyczny (jak się okazuje – kofeina pomaga zwalczyć resztki kryzysu spod MSC).  Potem szybko i znów na lotnej przechodzę Komin Martina (w adidasach wydaje się naprawdę trudne i przelotów natkałem niemało!). Stojąc „na żwirze” patrzymy sobie z Wadimem w oczy i znaczącym tonem wypowiadamy tylko pewne brzydkie słowo… Spoglądamy na grań od MSP i jeszcze raz powtarzamy głośno i wyraźnie – „Pałka była przegięta!”. Nie odważyliśmy się rozwiązać niemalże do Hińczowej Przełęczy 🙂

 

 

Do „Ministerstwa” liczyliśmy się dostać jakoś po 1600. Meldujemy się 10minut wcześniej (1550) i wlewa to w nasze głowy realną nadzieję na ukończenie wycieczki. W ramach wytłumaczenia turystom tego, co robimy wyciągam palec w kierunku północno-wschodnim: „idziemy granią od tamtąd”. Otrzymujemy od nich kubek herbaty. Nasze miny musiały być naprawdę nietęgie, bo widząc je, Kolega bez pytania nalewa nam drugi kubek! 🙂 Był to jednak ostatni przejaw kateringu na naszej trasie.

Legendy o zejściu z Mięgusza nie dają nam spokoju. Z tego powodu wybieramy obejścia (zamiast ostrza grani),  nie rozwiązujemy się z liny i co chwila robimy zdjęcia, żeby przed zimą mieć dokumentację zejścia. Z bliżej niezrozumiałego powodu, we właściwym miejscu zjazdu NIE zakładamy i zamiast tego rzeźbimy III-IV ścianki w adidasach, w dół, związani liną ale jakoś tak… bez przelotów. Mijamy „półkę ze świeżym obrywem” i już po chwili podziwiamy widok „Hińczowej Wprost” i Morskiego Oka prosto pod nami. Wykorzystujemy jednak ten moment tylko na to, żeby się rozwiązać i gnać dalej. Nareszcie znów przez chwilę możemy się poruszać granią i do zbaczania zmusza nas dopiero uskok nad Przełęczą pod Zadnim Mnichem. Tutaj, nauczeni doświadczeniem przez chwilę szukamy zjazdu. Znajdujemy tylko jeden stary hak, z którego zjechać się nie ważymy. Przez chwilę namawiam Wadima na Zadniego Mnicha, ten jednak przekonuje mnie, że zrobienie tej grani w 10h będzie o wiele fajniejszym wyczynem… Szybciutko przechodzimy grań Ciemnosmreczyńskiej Turni, słysząc… ludzi na Mnichu (którzy komentowali naszą obecność. Magia!)

Tuż przed Przełęczą nad Wrotami zaliczamy kolejny zjazd (nie, nie odważyliśmy się zewspinywać). Skończywszy zjazd wrzucamy do plecaka linę w postaci makaronu („przecież już nie będzie potrzebna!”). Nastrój finiszu udziela się już na całego i ostatnie metry grani przebiegamy. Jakież jest nasze zdziwienie, gdy tuż przed Wrotami Chałubińskiego… napotykamy zjazd! Wyciągamy i klarujemy linę, która oczywiście schłamiona jest na maksa. Gdyby którykolwiek z nas, kiedykolwiek był na Wrotach Chałubińskiego, pewnie oszczędzilibyśmy ze 2 minuty na tej operacji… Ale OS to OS 🙂 Zjeżdżam jako pierwszy i wołam do Wadima, żeby się wypiął i biegł odklepać czas przy słupku geodezyjnym.

jest godzina 18:22. Zrobiliśmy Grań w 11h8minut.

Schodzimy zadowoleni i dumni z siebie, z lekkim niedowierzaniem przeżywając Przygodę jeszcze raz. W szale bitewnym konkludujemy, że zrobiliśmy drogę w czasie minimalnie ponad 10h, tyle też wpisujemy do książki. Nie dociera do nas, że tych godzin było jednak 11!! 🙂  Dochodząc do rozejścia szlaku na Szpiglas patrzę w prawo na Grań i… wybucham histerycznym śmiechem. Co-za-hektar-drogi!  W schronisku kupujemy zimne piwo, które wypijamy patrząc na całą Grań i czołówki które właśnie zapalają się w różnych miejscach MOKA, w tym – w ścianie MSW… Ależ fajnie było wrócić za jasności.

 

 

Fakty

3.09.2016. Grań Morskiego Oka, od Owczej Przełęczy do Wrót Chałubińskiego;  z pominięciem  Żabich Czub, Kopy Spadowej, Rysów (tłumy na samym szczycie… :)) oraz ŻTM. Czas 11h8minut. Wadim Jabłoński  i Wojtek Anzel

Sprzęt:

5 friendów (BD niebieski  – zółty), 5-6 kości offsetowych, 8 ekspresów górskich, parę taśm, lina 80m (przydatna w zjazdach z Żabiego Konia, choć jak zjechać z łańcucha to podobno wystarczy 60m); baletek brak, wody po 2L.

Pomoc z zewnątrz: 1x zjazd na cudzej linie, po 3 łyki wody 🙂

Johny | 6 kwietnia 2016

Zawody Boulder Pompa VI już za nami!

W minioną sobotę w Reni Sporcie odbyła się VI edycja tradycyjnych zawodów organizowanych przez SAKWĘ, czyli Boulder Pompy. Pomimo super warunków do wspinania w skałach, na zawodach stawiło się około 70 zawodników, którzy rywalizowali na ponad 20 baldach ułożonych przez znakomity zespół routesetterski w składzie Jacek Kaczanowski, Mateusz Kądziołka oraz Karolina Ośka.

Podzieleni na dwie grupy, od godziny 13;30 zawodnicy zmagali się z różnorodnymi baldami. Nie brakowało zgięć w przewieszeniu, pionów po małych chwytach i koordynacyjnych ruchów. Ekipa chwytowych super wstrzeliła się z trudnością elminacyjnych przystawek, każdy sporo się powspinał i nie było głosów niezadowolenia. Podział na dwie grupy sprawił że nie trzeba było czekać w kolejkach, jak to miało miejsce w roku poprzednim, a spora ilość czasu wpłynęła na luzną atmosferę elminacji. Ostatecznie po dwóch grupach udało się wyłonić 14 finalistów będących członkami naszego klubu.

W finałach każdy z zawodników miał do pokonania 3 przystawki i tradycyjnie przed każdą próbą do zrobienia 10 pompek. Dla niektórych był to trening na klatę jakiego nie mieli od lat! Finałowe baldy były zróżnicowane i w miarę równo rozrzuciły stawkę. Należy tutaj pochwalić po raz kolejny naszych chwytowych, którzy wykonali kawał dobrej roboty!

Wyniki finałów prezentują się następująco:

Panowie:

  1. Michał Czech
  2. Marcin Julian Kowalik
  3. Błażej Oboza

Panie:

  1. Asia Kapłańska
  2. Karina Kosiorek
  3. Ania Guła

Dodatkowo rozlosowane zostały nagrody ufundowane przez naszych sponsorów, a byli to: Polar Sport, Moko, E-Pamir, Head Crash oraz Reni Sport. Koszulki, czapki, magnezja, chustki i inne gadżety trafiły w ręce zawodników. Rozlosowany został też plecak marki Camp, ufundowany przez Polar Sport, naszego głównego sponsora.

Dziękujemy serdecznie wszystkim naszym sponsorom!

Gdy na ścianie wszystko dobiegło końca, zawodnicy udali się do siedziby AKŻ przy Reymonta, gdzie świetna zabawa trwała do rana!

Wielkie podziękowania należą się Tosi, która ogarnęła praktycznie całe zawody i to jej zawdzięczamy świetną zabawę. Również Gosi i Błażejowi, Kasi Cieślak, Kubie Kokowskiemu i wszystkim innym których tu nie wymieniłem, za ich pomoc w organizacji zawodów. Dziękujemy również naszym routesetterom, którzy ułożyli fantastyczne baldy, Patrycji Długosz i Tomaszowi Szkatule za świetne zdjęcia i ścianie Reni Sport za udostępnienie ściany.

Do zobaczenia za rok! 🙂

Johny | 13 marca 2016 boulder pompa zawody

Boulder Pompa VI

 

Witajcie!

Chcielibyśmy zaprosić was na VI edycję Sakwowych zawodów boulderowych Boulder Pompa.

 

Zasady uczestnictwa:

Z racji bardzo dużej popularności zawodów w ubiegłym roku, postanowiliśmy podzielić eliminacje na dwie grupy ( po max 60 osób). Zawodnicy będą mieli 1,5h na pokonanie 18 baldów w trzech stopniach trudności (6 łatwych, 6 średnich i 6 trudnych), które wyłonią finalistów: 5 panów i 5 pań.

Zapisy odbywają się tylko i wyłącznie drogą elektroniczną TUTAJ.

W eliminacjach może wystartować każdy, kto opłacił wpisowe 25 zł (ODLICZONĄ gotówką w dniu zawodów). Do finału wchodzą tylko członkowie Sakwy, oraz dawni członkowie Sakwy za okazaniem własnej legitymacji członkowskiej.

 

Program zawodów:

13:00– rozpoczęcie rejestracji i wydawanie pakietów startowych (baton, napój, owoc)

Eliminacje ( w przypadku niskiej liczebności poszczególnych grup organizator zastrzega sobie prawo do utworzenia jednej grupy startującej o 14.00):

13.30-15.00 Grupa I

15.30-17.00 Grupa II

 

17.30– WIELKI FINAŁ, a po nim afterparty ( Siedziba Akademickiego klubu Żeglarskiego przy ul. Reymonta)

 

Oznaczenie boulderów:

Start: startujemy oburącz z oznaczonego chwytu startowego; jeżeli jako startowe oznaczono dwa chwyty: należy startować jedną ręką z jednego, drugą – z drugiego; przed wykonaniem pierwszego ruchu należy oderwać całe ciało od ziemi (nie “skaczemy” do kolejnych chwytów ze startu).

Bonus: Zaliczenie bonusa polega na wyraźnym utrzymaniu jedną ręką chwytu bonusowego; jeżeli jednak zawodnik ukończył całego balda, to ma zaliczony bonus, nawet jeśli ominął go w trakcie wspinaczki.

Top: Ukończenie problemu (top) polega na utrzymaniu oburącz chwytu topowego. Niekiedy zamiast chwytu topowego może się pojawić również zaznaczony fragment ściany (wtedy należy na nim położyć obie dłonie) lub konieczność złapania no-handa w wyznaczonym miejscu.

Uprawianie wspinaczki może powodować ryzyko utraty zdrowia i życia nawet w przypadku respektowania wszelkich zasad bezpieczeństwa. W związku z czym uczestnicy zawodów zobowiązani są do bezwzględnego przestrzegania zasad regulaminu ściany wspinaczkowej CW Reni Sport oraz poleceń organizatorów i obsługi zawodów.

 

Dla zwycięzców (3 Pań i 3 Panów) przewidziane są nagrody rzeczowe nie podlegające wymianie w zamian za pieniądze. Ufundowane zostaną przez naszych sponsorów:

Polarsport, Moko, Headcrash, Epamir i ReniSport

 

Johny | 21 lutego 2016 konkurs tatry turystyka zimowa

Konkurs z okazji 18-lecia trwa!

Przypominamy o trwającym konkursie z okazji 18-lecia naszego klubu!

 

logo_sakwa_maleDo tej pory konkurs cieszył się sporym zainteresowaniem. Prezentujemy zdjęcia wykonane przez naszych klubowiczów podczas zimowych konkursowych wycieczek, a były to między innymi Czerwone Wierchy, Wołowiec, Kasprowy Wierch, Pośrednia Turnia, Zawrat, Kozi Wierch, Bobrowiec, Kościelec oraz Świnica. Dodatkowo załączamy kilka wartych odwiedzenia stron, które pomogą przy planowaniu tras.

 

Była to głównie działalność po polskiej stronie Tatr, głównie w Tatrach Zachodnich i okolicy Hali Gąsienicowej.  Zachęcamy również do odwiedzania części słowackiej. Jest tam wiele łatwo dostępnych, a jednocześnie pięknych i  odludnych miejsc wartych odwiedzenia. Nie bójmy się schodzić ze szlaków, pamiętajmy tylko o ubezpieczeniu i oczywiście unikaniu filuców 🙂

W ostatnim czasie aktywność sakwowiczów w Tatrach nieco zmalała. Zapewne wynikało to z sesji, powrotów do domów i trudnych warunków panujących w górach. Mocno liczymy na to, że warunki wkrótce ulegną poprawie i pozwolą na bezpieczną działalność.

Kilka stron na których można znaleźć propozycje ciekawych wycieczek, wraz ze zdjęciami i fajnymi opisami:

http://drytooling.com.pl – strona Damiana Granowskiego. Ciągle uzupełniana o nowe drogi wspinaczkowe, szczyty, trasy i ciekawe artykuły. Warto odwiedzić!

http://zipi.r-k.pl/ – świetny blog, naprawdę dobre galerie z fajnych wycieczek.

http://hemli-w-gorach.blogspot.com/p/wycieczki.html – super opisane wycieczki i sporo informacji topograficznych o Tatrach

http://www.portalgorski.pl/blogi/post/zimowe-trasy-w-tatrach-wysokich-hala-gasienicowa – zimowe wycieczki na Hali Gąsienicowej. Warto zaglądać, z pewnością pojawi się ich więcej z różnych części Tatr.

http://tatry.info.pl/ – zawiera opisy szlaków zarówno w polskiej jak i słowackiej części Tatr o różnym stopniu trudności

http://www.nieznanetatry.pl/ – ciekawa strona. W zakładce Tatry nieznane można znaleźć opisy wejść na kilka kultowych szczytów tatrzańskich na które nie prowadzą szlaki.

 

Johny | 16 stycznia 2016 lawina lawinówka lawiny szkolenie lawinowe tatry

Zapisy na szkolenia lawinowe

Ahoj. Zima w pełni i wiele osób chciałoby wziąć udział w szkoleniu lawinowym. Jak co roku odbędą się one we współpracy z fundacją Anny Pasek. Dostępne są poniższe terminy.


12-14.02. I stopień

cena

– przy ilosci 9-12 osob – 250 zl/osoby
– przy ilosci 13-15 osob – 230 zl/osoby
– przy ilosci 16-18 osob – 220 zl/osoby
-przy ilosci 19-21 osob – 210 zl/osoby
w praktyce będzie 150zł zaliczki + dopłata do powyższej kwoty na miejscu

4-6.03 II Stopień
Na ten kurs mogą zapisać się tylko osoby które będą miały w tym czasie ukończony I stopień.
cena to 250zł (200zł zaliczki i 50zł dopłaty na miejscu)

Jak zapełni się termin 12-14.02 i nadal będą chętni mamy możliwość wzięcia mniejszej grupy osób na I stopień  w terminie 5-7.02. Osoby którym termin 12-14.02 kategorycznie nie pasuje, a są zainteresowani 5-7.02 prosimy o pisanie maila na kontak@sakwa.agh.edu.pl

Kursy odbędą się w Dolinie Rybiego Potoku w rejonie Morskiego Oka. Cena nie pokrywa transportu, wyżywienia i noclegu – to we własnym zakresie.
Zapisać mogą się tylko osoby będące pełnoprawnymi członkami Sakwy (aby się zapisać, trzeba być zalogowanym).
Link do zapisów Zapisy lawinowe 2016
Wkrótce pojawią się dane do przelewu.